Włoski obrońca przeniósł się do
„Tygrysów” na zasadzie wypożyczenia z Interu, gdzie nie miał
szans na regularne występy. W angielskim klubie, jak na razie, gra
niemal od deski do deski. W sumie defensor ma już na koncie siedem
występów w Premier League. Życie na Wyspach jest jednak dla niego
dość trudne.
- Ciężko idzie mi nauka języka
angielskiego. To samo jest z jazdą po drugiej stronie ulicy. Tylko
pierwszego dnia dwa razy źle przejechałem przez skrzyżowanie.
Obtarłem już całkowicie felgi w moim samochodzie.
- Jestem
tutaj mniej więcej od półtora miesiąca i jeszcze ani razu nie
widziałem słońca. Pada praktycznie każdego dnia. Tęsknie też za
makaronem - przyznał Ranocchia, który opowiedział również o
„chrzcie” w nowej drużynie:
- Pierwszego dnia, gdy
pojawiłem się w szatni, kazano mi stanąć na krześle i zaśpiewać
piosenkę. Nie wiedziałem jaką wybrać, więc zacząłem od
włoskiego hymnu.
- Przyjęcie oferty Hull było dla mnie
wyzwaniem. Chciałbym spróbować wrócić do włoskiej kadry... Póki
co, w pełni koncentruję się jednak na tym, żeby jak najwięcej
wycisnąć z tego doświadczenia - przyznał Włoch.
Ranocchia o początkach na Wyspach: Pada praktycznie każdego dnia. Tęsknie za makaronem
fot. Transfery.info
Andrea Ranocchia, który od kilku tygodni reprezentuje barwy Hull City, opowiedział o początkowych problemach z przystosowaniem się do życia na Wyspach.