Leśnodorski: Tylko dlatego Linetty nie trafił do Legii

Warszawianie za czasów prezesury wspomnianej osoby chętnie sprowadzali utalentowanych zawodników odwiecznego rywala, czego dowodem są transfery Bartosza Bereszyńskiego, Krystiana Bielika czy Miłosza Kozaka. Okazuje się, że mistrzowie Polski mogli sprowadzić także najbardziej popularnego wychowanka Lecha z ostatnich lat.

Leśnodorski, który niedawno sprzedał swe udziały Dariuszowi Mioduskiemu, udzielił obszernego wywiadu „Weszło.com”. Najwiecej miejsca poświęcono w nim o niedawnym sporze właścicielskim i zarządzaniu klubem, ale nie zabrakło także kwestii transferowych. 41-latek podzielił się ciekawą historią, której bohaterem był Karol Linetty.

- Największy sentyment mam do transferu Bartosza Bereszyńskiego, chociaż żałuję, że razem z nim nie wzięliśmy Linettego. Powinienem postawić się Maciejowi Wandzlowi.

- Mieliśmy zawartą z nim umowę, ale Maciek powiedział mi, że nie możemy tego zrobić, bo to będzie dla Lecha straszne. Z ręką na sercu przyznaję, że było mi ich wtedy żal. 

- W Poznaniu nie rozumiano, że takimi zawodnikami trzeba się opiekować. Nikt wcześniej nie próbował podbierać ich najlepszych nastolatków, więc czuli się pewni siebie i sądzili, że ci piłkarze są na Lecha skazani.

We wspomnianym wywiadzie, który przeprowadził Krzysztof Stanowski, pojawił się także dopisek Leśnodorskiego, który zrefeltkował się i przekazał, że być może pomylił się i żadne pisemne porozumienie pomiędzy Legią a Linettym nie istniało. Zapewnił jednak, że istniało słowne porozumienie, a papiery były gotowe do podpisania. Opinia Wandzla zdecydowała jednak o wycofaniu się z transferu na ostatniej prostej.