Brazylijczyk został niedawno zawieszony na trzy spotkania ligowe za swoje zachowanie w meczu z Málagą. 25-latek zobaczył w nim czerwoną kartkę, a później ironicznie oklaskiwał decyzję sędziego. Gwoździem do trumny okazało się to drugie, bo to właśnie przez to Neymar otrzymał aż trzymeczową karę.
Barcelona od początku dawała do
zrozumienia, że zamierza odwoływać się od jego zawieszenia. Na
początku wydawało się, że i tak nic to nie da, ale jak się
okazuje - jej starania mogą zakończyć się sukcesem.
Katalończycy zamierzają bowiem wykorzystać sprzeczność między przepisami zawartymi w Kodeksie Dyscyplinarnym Federacji a prawem administracyjnym w Hiszpanii. Zgodnie z tym pierwszym, wszelkie sankcje zaczynają obowiązywać natychmiast po ich ogłoszeniu. Drugie z kolei mówi, że wchodzą one w życie dopiero po wyczerpaniu wszystkich możliwości odwołania się od nich.
W piątek odbyło się posiedzenie Trybunału Administracyjnego ds. Sportu, ale nie rozpatrywało on sprawy Neymara. Wszystko dlatego, że Barcelona złożyła odwołanie dopiero po jego zakończeniu. Klub zrobił to celowo, ponieważ jeśli Trybunał nie zbierze się w wyjątkowym trybie w sobotę lub w niedzielę, kara Brazylijczyka powinna być zawieszona do czasu kolejnego posiedzenia, a więc następnego piątku.
Nie można wykluczyć, że Barcelona zaryzykuje i wystawi swojego gwiazdora w składzie na niedzielny hit. W momencie ostatecznej porażki w całym sporze, będzie jej jednak groził walkower.