28 trofeów to naprawdę pokaźny
dorobek. A oczywiście nie byłoby ich, gdyby nie transfery.
Przypominamy najwyższe transakcje ery Berlusconiego w Mediolanie.
Każda była udana?
Clarence Seedorf (22,5 mln euro,
2002 rok, z Interu Mediolan)
Holender przeniósł
się do Milanu po trzech sezonach spędzonych w Interze. Z nową
drużyną bardzo szybko sięgnął po Ligę Mistrzów. Przeszedł do
historii, bo po Ajaksie Amsterdam i Realu Madryt, uczynił to z
trzecim klubem. Zawodnik szalenie inteligenty i uniwersalny.
Profesor. W pewnym momencie nikt nie wyobrażał sobie linii pomocy
Milanu bez niego, Gennaro Gattuso i Andrei Pirlo. Miał olbrzymi
udział w każdym kolejnym sukcesie ekipy z Mediolanu.
Andrij Szewczenko (23 mln euro, 1999 rok, z Dynama Kijów)
„Szewa” przechodził do Milanu mając raptem 22 lata. Włosi bardzo długo się o niego starali, ale w końcu przekonali Ukraińców, pozostawiając w pokonanym polu m.in. Barcelonę oraz Real Madryt. Szewczenko błysnął we Włoszech od razu, w pierwszym sezonie sięgnął po koronę króla strzelców. Wyczyn ten powtórzył cztery lata później. 127 ligowych bramek zdobytych przez siedem lat mówi zresztą samo za siebie. A Ukrainiec szalał przecież również w Lidze Mistrzów. Ciekawe jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby w 2006 nie odszedł do Chelsea.
Zlatan Ibrahimović (24 mln euro, 2011 rok, z Barcelony)
- To nie był mój wybór, gdy
opuszczałem Milan. Nigdy nie chciałem stamtąd odejść. Kocham ten
klub i z mojego punktu widzenia, był najwspanialszym, w jakim grałem
- przyznał całkiem niedawno „Ibra”. Szwed w Milanie, do którego najpierw był tylko wypożyczony,
zrobił swoje. Tak jak wcześniej w barwach Interu, z 28 trafieniami
na koncie, został najlepszym strzelcem Serie A. Bardziej wartościowego zawodnika na Półwyspie Apenińskim w tamtym momencie nie było.
Ronaldinho (25 mln euro, 2008 rok, z
Barcelony)
To
już nie był ten sam Brazylijczyk, który potrafił rozkochać w sobie
kibiców, czarując na murawie w koszulce Barcy. Ale cały czas
miewał przebłyski. W sezonie 2009/10 zanotował przecież 12 goli
i 18 asyst w Serie A. Włodarze Milanu często wypominali mu jednak brak zaangażowania i rozrywkowy tryb życia. „Ibra”,
Robinho czy Alexandre Pato prezentowali się o wiele lepiej i dość
szybkie pożegnanie z 97-krotnym reprezentantem Brazylii stało się
nieuniknione.
Alberto Gilardino (25 mln, 2005 rok,
z Parmy)
Grając jeszcze w Parmie, ścigał się o tytuł najlepszego strzelca ligi włoskiej z „Szewą”. W ogóle, dwukrotnie zabrakło mu do tego wyróżnienia raptem jednej bramki. Początek jego przygody na San Siro był jeszcze niezły, bo w pierwszym sezonie zanotował 17 trafień w lidze. Później było jednak coraz gorzej. Co prawda na krajowym podwórku wciąż trafiał do siatki z niezłą częstotliwością, ale mało kto był z niego zadowolony. Przede wszystkim o wiele więcej spodziewano się po nim w europejskich pucharach. Choć trzeba podkreślić, że w sezonie 2006/2007 dołożył swoją cegiełkę do triumfu w Champions League.
Alessio Romagnoli (25 mln euro, 2015 rok, z Romy)
Transfer zrobiony przez Sinisę Mihajlovicia. Niektórych szokowała kwota, jaką Milan wydał na nieopierzonego defensora, ale młokos z całą pewnością nie zawiódł. Najgorszy miał początek, bo w pierwszym ligowym meczu z Fiorentiną sprokurował karnego, a kilka kolejek później wyleciał z boiska. Potem było lepiej. Romagnoli wyróżniał się na tle kolegów. Pamiętajmy, że ma dopiero 21 lat, więc pewnie nie pokazał jeszcze pełni możliwości.
Carlos Bacca (30 mln euro, 2015 rok, z Sevilli)
Dobry - chyba tak można określić ostatni sezon w jego wykonaniu. 18 ligowych trafień przy dorobku Gonzalo Higuaina wypada dość blado, ale przecież oprócz niego, w całej Serie A lepszy był tylko Paulo Dybala. Zdarzały się przestoje, ale Bacca był motorem napędowym Milanu. Zabrakło prezentujących podobny poziom kolegów. W sumie nie ma się co dziwić, że już po sezonie jest bliski opuszczenia Mediolanu.
Alessandro Nesta (30,5 mln euro, 2002 rok, z Lazio)
Jeden z tych obrońców, których poczynania oglądało się z prawdziwą przyjemnością. Legenda. Być może Romagnoli pójdzie w jego ślady. Podstawowa różnica pomiędzy nimi jest jednak taka, że Nesta przyszedł na San Siro jako ukształtowany stoper. Błyszczał już w Lazio, a w Mediolanie tylko potwierdził swoją klasę. Z Milanem dwukrotnie sięgał po mistrzostwo i Superpuchar Włoch, Ligę Mistrzów oraz Superpuchar Europy.
Filippo Inzaghi (37 mln euro, 2001 rok, z Juventusu)
„Urodzony na spalonym” snajper zawsze budził skrajne emocje. Był kochany albo nienawidzony. „Pippo” najszybciej biegał ciesząc się z kolejnych goli, ale mimo specyficznego stylu gry, cały czas trafiał do siatki. 23 maja 2007 roku - to wtedy zamknął usta wszystkim krytykom, dając swojej drużynie wygraną w Lidze Mistrzów. Słaby napastnik nie strzeliłby prawie 130 goli dla Milanu. Znając życie, pewnie nie raz wróci jeszcze na San Siro w roli szkoleniowca. Pierwsze podejście, podobnie jak Seedorf, miał kiepskie.
Rui Costa (42 mln euro, 2001 rok, z
Fiorentiny)
To na niego przez te wszystkie lata Berlusconi wydał najwięcej pieniędzy. I z perspektywy czasu trzeba postawić sprawę jasno - trochę przepłacił. „Il Maestro” miał oczywiście duży wkład w kilka trofeów, ale patrząc na to, ile kosztował i co pokazywał wcześniej w „Violi”, spodziewano się po nim znacznie więcej. Ale to chyba można odnieść do całej jego kariery. Powinien wcześniej trafić do klubu z prawdziwego topu.