Dariusz Mioduski: Mamy najszybszego zawodnika w Europie

2021-12-08 09:03:39; Aktualizacja: 2 lata temu
Dariusz Mioduski: Mamy najszybszego zawodnika w Europie Fot. FotoPyK
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Legia Talk

Prezes Dariusz Mioduski wziął udział w dyskusji z kibicami w ramach cyklu „Legia Talk” w utworzonym pokoju na Twitterze i w jej trakcie odniósł się między innymi do kwestii sprowadzonych latem piłkarzy do Legii Warszawa.

„Wojskowi” prezentują się w trwających rozgrywkach grubo poniżej oczekiwań. Co prawda aktualny mistrz Polski odniósł duży sukces w postaci wywalczenia awansu do fazy grupowej Ligi Europy, ale za to w Ekstraklasie wygrał tylko cztery z piętnastu rozegranych meczów i na obecnym etapie rywalizacji plasuje się w strefie spadkowej.

Zaistniała sytuacja irytuje naturalnie kibiców Legii Warszawa, którzy od pewnego czasu, za sprawą inicjatywy użytkownika Kuba (@Kubaa1916), spotykają się na Twitterze w pokoju „Legia Talk”, gdzie rozmawiają o wydarzeniach mających miejsce wokół ich ukochanego klubu.

We wtorkowy wieczór zaszczycił ich swoją obecnością właściciel i prezes Dariusz Mioduski oraz podzielił się swoimi przemyśleniami na temat przyczyn bieżącego stanu rzeczy.

Przedstawiciel „Wojskowych” odpowiadał na szereg zadanych mu pytań i odniósł się między innymi do działań podjętych w trakcie letniego okna transferowego, z którego nie był do końca zadowolony ówczesny trener Czesław Michniewicz.

- To nie jest tak, że trener Michniewicz przyszedł z konkretnymi pomysłami dotyczącymi sposoby gry drużyny. Powiedział tylko, że chce mobilnych zawodników. Każdy chce mieć mobilnych zawodników. To nie jest wystarczający opis tego, co się chce. Michniewiczbył bardzo pasywny w tych rzeczach. Dopiero po naszej lekkiej awanturze na początku tego sezonu, gdzie w mediach pojawiły się jego narzekania dotyczące braku wzmocnień, to pierwszy raz tak naprawdę został wysłany e-mail do Radka Kucharskiego z sześcioma pozycjami, na których potrzebował wzmocnień - przyznał blisko 58-letni działacz.

- Dokonywanie transferów jest bardzo trudne. Z jednej i drugiej strony nie było zaufania i to był problem dla wszystkich. Zachowanie poufności jest bardzo istotne. Straciliśmy kilka transferów poprzez wycieki informacji o zawodnikach. Była pewna nieufność, jeśli chodzi o dzielenie się informacjami - dodał Mioduski, który następnie przeszedł do bardziej konkretnego opisu zdarzeń.

- Trener Michniewicz nie chciał Pawła Wszołka. To samo tyczy się Waleriana Gwilii. Ponadto z punktu widzenia drużyny nie odeszli jakościowi zawodnicy oprócz Josipa Juranovicia. Przyszło za to paru konkretnych piłkarzy. Dla przykładu Joel Abu Hanna był w jedenastce sezonu ligi ukraińskiej, a Lindsay Rose grał praktycznie wszystko w lidze greckiej. To są solidni zawodnicy. Do tego mamy przecież najszybszego zawodnika w Europie, który wygrał nam mecz ze Spartakiem Moskwa - przyznał właściciel i prezes Legii Warszawa, który ostatnim zdaniem odniósł się do sprintu wykonanego przez reprezentanta Kosowa w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy, kiedy to wpakował on futbolówkę do pustej siatki po podaniu z bocznego sektora przez Ernesta Muçiego.

I to jest w sumie jedna z niewielu rzeczy, za które można pochwalić 22-letniego skrzydłowego. Łącznie zdobył on dwie bramki oraz zanotował trzy asysty w koszulce „Wojskowych” w 23 rozegranych meczach i żadna z tych liczb nie jest efektem jego gry w Ekstraklasie.

***

Dariusz Mioduski stawił czoła kibicom Legii Warszawa. „To zrobiłbym inaczej” i krytyka Czesława Michniewicza