Piłkę nożną również. Może nie na
tak szeroką skalę, jak wspomniane wyżej sporty, ale co jakiś czas
ktoś z wielkiej piłkarskiej rodziny wpada na kontroli. Przypominamy
tych, którzy mieli dopingowe problemy.
Jakub
Wawrzyniak
Nie
mogło go zabraknąć. Wawrzyniak po przenosinach do Panathinaikosu
Ateny chciał tylko zredukować poziom tkanki tłuszczowej. Jak się
okazało, kupiona przez niego odżywka zawierała środek podobny do zakazanej tuaminy. Polakowi, który musiał opuścić Grecję
groziła dwuletnia dyskwalifikacja. Skończyło się na półrocznym
rozbracie z futbolem. Ciekawe jak potoczyłaby się jego kariera,
gdyby nie ten incydent
Frank de Boer
Rok
2001. Afera była duża, wszak dotyczyła kapitana reprezentacji
Holandii. Były trener Arkadiusza Milika w Amsterdamie grał wtedy w
Barcelonie. Wpadł po meczu Pucharu UEFA z Celtą Vigo. Chodziło o
nandrolon, a więc ten sam środek, który wykryto u sztangistów,
braci Zielińskich. Co on daje? Poprawia metabolizm, zatrzymuje wodę
w organizmie... Ogólnie rzecz biorąc wyraźnie zwiększa siłę i
masę mięśniową. De Boer został wtedy zdyskwalifikowany na rok,
ale na murawę wrócił już po trzech miesiącach.
Fernando
Couto
To był mniej więcej ten sam okres. Couto, który miał już na koncie mistrzostwa Portugalii z Porto oraz Hiszpanii z Barceloną, został złapany grając w Lazio Rzym, z którym zresztą też sięgnął po krajowy tytuł. Również chodziło o nandrolon. Portugalczyk oczywiście zarzekał się, że o niedozwolonym środku nie miał pojęcia. Pauzował przez cztery miesiące.
Edgar Davids
Na
początku XXI wieku Serie A zmagała się z plagą „nandrolonistów”.
Wyróżniający się walecznością, dryblingiem i specyficznymi
okularami Holender również wpadł w 2001 roku. Mówiło
się o kilku zakazanych środkach, ale skończyło się tylko na
nandrolonie. Davids, który reprezentował w tamtym czasie barwy
Juventusu Turyn został zawieszony na cztery miesiące.
Jaap Stam
Kolejny
reprezentant Holandii. I znowu Włochy z nandrolonem. Żeby było
śmieszniej, Stam trafił do Lazio z Manchesteru United głównie z
powodu zawieszenia Couto... Dosłownie chwilę później sam został
ukarany pięciomiesięczną dyskwalifikacją, która po jakimś
czasie została jednak nieco skrócona.
Rio
Ferdinand
Co prawda na
niczym go nie przyłapano, ale 81-krotnego reprezentanta Anglii nie
mogliśmy pominąć. W 2003 roku Ferdinand nie stawił się na
kontrolę antydopingową. Nie wiadomo czy faktycznie był zajęty
przeprowadzą, czy miał coś do ukrycia. Skutki były opłakane. Przez ośmiomiesięczną karę Anglik opuścił Euro 2004.
Kolo Touré
U
Iworyjczyka niedozwolone środki wykryto na początku 2011 roku, gdy
reprezentował jeszcze barwy Manchesteru City. Jak sam mówił, winne
wszystkiego były tabletki odchudzające jego żony, które kilka
razy zażył. Starszego brata Yayi Toure kosztowało to
sześciomiesięczną przerwę od grania.
Pep
Guardiola
Tutaj mamy
trochę bardziej złożoną sprawę. Wracamy do 2001 roku.
Guardiola po pełnej sukcesów, jedenastoletniej przygodzie w
Barcelonie grał wtedy we włoskiej Brescii. Nandrolon wykryto po
ligowym spotkaniu z Piacenzą. Hiszpana standardowo zdyskwalifikowano
na cztery miesiące, ale w przeciwieństwie do reszty kolegów z
boiska nie tylko mówił, że jest niewinny, ale walcząc o dobre
imię, podjął kroki prawne. Choć wiele osób przekonywało go,
żeby odpuścił, nie dawał za wygraną. W 2007 roku oczyszczono go
z zarzutów. Sąd uznał, że wyniki badań nie były wiarygodne.
Sprawę otwarto raz jeszcze, ale dwa lata później ponownie go uniewinniono. Jak było naprawdę, wie tylko on sam.
Adrian Mutu
Miał osiągnąć
dużo, dużo więcej. Głowa jednak nie nadążała. Ktoś powie, że
kokaina to żaden doping i na dłuższą metę przynosi odwrotny
efekt, ale mimo wszystko jest to substancja pobudzająca. I co najważniejsze - jest zakazana. Mutu został przyłapany na jej
zażywaniu za czasów gry w Chelsea Londyn, z której zresztą za to
wyleciał i został zawieszony na siedem miesięcy. Po latach bronił
się, że faktycznie coś brał, ale chciał tylko poprawić swoje
życie erotyczne. Kilka lat później, już w Fiorentinie, wykryto u
niego sibutraminę, a więc środek odchudzający. Tym razem dostał
sześć miesięcy kary.
Diego Maradona
„Boski
Diego” wpadł trzykrotnie. Po raz pierwszy w 1991 roku po meczu
Napoli z Bari. Również przez kokainę. Jak stwierdził po latach,
brał ją z czystej przyjemności, a nie do pobudzenia organizmu. Po
raz drugi złapano go na mistrzostwach świata w 1994 roku. Kontroli
został poddany po meczu z Nigerią. Schodzący z murawy Maradona
trzymający za rękę pielęgniarkę to jeden z najbardziej
pamiętnych obrazków w historii mundiali. Wtedy miał w organizmie
efedrynę, fenylopropanoloaminę, pseudoefedrynę, non-pseudoefedrynę
i metylefedrynę. Mieszanka była prawdopodobnie efektem kuracji
odchudzającej, choć on uważał, że to zemsta FIFA. Tak jak za
pierwszym razem, został zawieszony na 15 miesięcy.
Ostatnią
wpadkę „Dieguito” zaliczył w roku 1997, gdy był już
zawodnikiem Boca Juniors Buenos Aires. Znowu chodziło o kokainę.
Chwilę później zakończył karierę.
Do
historii przeszedł sztuczny penis, dzięki któremu Maradonie do
pewnego momentu udawało się oszukiwać podczas testów
antydopingowych. Po latach został podobno skradziony z jego
muzeum...