Dlaczego Irlandczycy mogą utrzeć nosa podopiecznym Besnika Hasiego?
Całkiem nowa sytuacja
Dwumecz
z rywalem tej klasy w samej końcówce eliminacji będzie dla
legionistów kompletną nowością. Do tej pory polskie kluby w
decydującej o awansie do LM rundzie rywalizowały z zespołami teoretycznie silniejszymi od siebie. Tak było choćby z Wisłą
Kraków i APOEL-em Nikozja czy Legią i Steauą Bukareszt, nie
wspominając już o potęgach z lat wcześniejszych. Teraz to
warszawiacy są tymi wielkimi. Ciekawe jak poradzą sobie w nowej
roli.
Presja może przytłoczyć
W
zasadzie nie ma osoby, która nie rozmyśla teraz o tym, z kim zagra
Legia w fazie grupowej LM. Po szczęśliwym losowaniu warszawiacy
muszą awansować i takiego zdania są dosłownie wszyscy -
dziennikarze, wszelkiej maści eksperci oraz kibice. Nawet ci, którzy
na co dzień życzą im jak najgorzej. Presja jest ogromna, a nie raz
plątała ona nogi zdecydowanie lepszym piłkarzom od
legionistów.
Nadmierna pewność siebie
Jak
mocno o spokojnym podejściu do nadchodzących spotkań nie
przekonywałby Bogusław Leśnodorski czy sami zawodnicy, zbytnia pewność siebie może
się pojawić. Medialna poza zazwyczaj nie ma nic wspólnego z tym,
co dzieje się w głowach piłkarzy. Dziennikarzom często dostaje
się za nazwanie kogoś ogórkiem, ale przecież oni sami myślą
podobnie.
Legia po prostu gra słabo
Wiadomo, że liczą się wyniki, a nie walory artystyczne, ale umówmy się - Legia do tej pory niczego wielkiego nie pokazała i przez obie rundy bardziej się prześlizgnęła niż zdemolowała rywali. Gdyby nie dwóch zawodników - Arkadiusz Malarz i Nemanja Nikolić, prawdopodobnie nie szykowałaby się teraz do meczów z drużyną z hrabstwa Louth. Zarówno ze Zrinjskim Mostar, jak i Trenczynem, brakowało jakości. Nutki dominacji nad słabszym rywalem. W ostatnim spotkaniu ze Słowakami blado wypadły nowe gwiazdy - Steeven Langil oraz Thibault Moulin.
Irlandczycy radzili sobie z
silniejszymi
W momencie,
gdy Legia toczyła wyrównane boje ze Zrinjskim, Irlandczycy grali z
Islandczykami z Hafnarfjörður. I już w tamtym dwumeczu nie
uchodzili za faworytów. W obu spotkaniach może nie zachwycili, ale
dwa remisy dały im awans. W kolejnej rundzie wyeliminowali jeszcze
silniejsze BATE Borysow. Wiadomo, że Białorusini w niczym nie
przypominają ekipy sprzed kilku sezonów, ale przecież nie
wystawili przeciwko Dundalk treningowych tyczek. W drużynie
Aleksandra Jermakowicza cały czas występuje kilku zawodników,
którzy z powodzeniem graliby w Ekstraklasie. Kompletne miernoty nie
strzeliłyby im trzech goli w rewanżu.
Mają swojego Nikolicia
Dwa trafienia przeciwko BATE zanotował
David McMillan. 27-latek miał zrobić zdecydowanie większą
karierę. Jedno spotkanie w irlandzkiej młodzieżówce i występy na
australijskiej ziemi pokazują jednak, że nie wszystko poszło
zgodnie z planem. Tak czy siak, irlandzki snajper od jakiegoś czasu
jest w niewyobrażalnym gazie. A dysponujący słabszymi
umiejętnościami zawodnik, będący w gazie, jest w stanie przenosić
góry. W 17 ligowych spotkaniach McMillan strzelił już 12 goli. W
lipcu zanotował dwa hat-tricki: z Derry City oraz Longford Town, a
do tego już pięciokrotnie trafiał w eliminacjach LM. Podobnie jak
reszta kolegów wirtuozem na pewno nie jest, ale legioniści muszą
na niego szalenie uważać.