Zdeněk Zeman - historia największego geniusza wśród przegranych
2021-06-21 04:23:28; Aktualizacja: 3 lata temuZdeněk Zeman dał dużo dobrego włoskiej piłce i dziejową niesprawiedliwością jest fakt, iż nigdy nie wygrał nic poważnego w swojej karierze.
Tabela ligowa jest ostatecznym, nieuniknionym osądem, to, co przedstawia, jest niepodważalne: albo ci się udało, albo nie. Pierwsze miejsce jest świetne, ostatnie jest nie do zaakceptowania. Jeśli dobre wyniki są konieczne, należy unikać złych. I tak trenerzy podporządkowują się końcowemu wynikowi, tabeli ligowej. Koniec końców wielu idealistów futbolu uległo wizji pragmatycznej gry na wynik.
Wielu, ale nie Zdeněk Zeman. Czeski idealista cały czas pozostał wierny swojej wizji. „0-0 jest nudne. Lepiej przegrać 4:5, przynajmniej daje to trochę emocji” - takie było jego motto.
Wiara w coś więcej niż tylko wynik jest dziś dość kontrowersyjna, a we wczesnych latach 90. we Włoszech była skandalicznie radykalna. W tym okresie trenował Foggię, Lazio i Romę oraz wprowadzał swoje pomysły na futbol, które były całkowicie sprzeczne z konwencją.Popularne
Ta jedna, jedyna pragmatyczna decyzja
Zeman nigdy nie grał zawodowo w piłkę. Tak naprawdę nigdy nawet się do tego nie zbliżył. Urodził się i wychował w Pradze, a futbol porzucił w wieku 16 lat, aby skupić się na innych sportach, jak siatkówka i piłka ręczna, a także hokej na lodzie, który miał wpływ na niektóre z jego metod treningowych jako trenera piłki nożnej w późniejszym okresie.
Latem 1968 roku przeniósł się na Sycylię, by spędzić cztery miesiące, mieszkając ze swoim wujkiem, Čestmírem Vycpálkiem, byłym piłkarzem, który grał w Juventusie, Parmie i Palermo, zanim rozpoczął karierę trenerską. 20 sierpnia tego roku Układ Warszawski zaatakował Czechosłowację, aby zapobiec reformom politycznym rządu Aleksandra Dubčka. Zeman postanowił nie wracać do swojego kraju i pozostał na Sycylii. Jest to prawdopodobnie jedyna pragmatyczna decyzja, jaką podjął.
Vycpálek poprowadził Juventus do dwóch tytułów mistrzowskich na początku lat 70., a niedługo później jego siostrzeniec podążył za nim i postanowił zostać trenerem. Zeman zdobył już pewne doświadczenie, pomagając lokalnym zespołom amatorskim, kończąc przy okazji studia z medycyny sportowej na Uniwersytecie w Palermo. Następnie, w 1974 roku, zaczął pracować w młodzieżowych drużynach Palermo, początkowo z zawodnikami do lat 12.
Początki
Uzyskał licencję trenerską w słynnej szkole trenerskiej Coverciano w 1979 roku wraz z niejakim Arrigo Sacchim, który zbliżał się do końca skromnej kariery piłkarskiej. W tamtym czasie Zeman i Sacchi byli nieznani we włoskim futbolu, ale razem ostatecznie pomogli na nowo zdefiniować calcio.
Po kolejnych czterech latach w akademii Palermo, Zeman otrzymał swoją upragnioną propozycję pracy jako pierwszy trener w seniorskim futbolu. W 1983 roku, w wieku 36 lat, objął zespół Licata Calcio. Od razu pokazał dwie preferencje, które zdefiniują jego karierę. Jedną z nich była niezachwiana wiara w młodych piłkarzy, a drugą skłonność do niezwykle ofensywnego futbolu. Poprowadził klub do tytułu Serie C2 w 1985 roku z zespołem wypełnionym absolwentami akademii, strzelając 58 goli w 34 meczach.
Opuścił Licatę w 1986 roku, przejmując Foggię. To w tym klubie Zeman odcisnął swoje piętno, ale nie za pierwszym razem. Po niecałym sezonie w Foggii został zatrudniony przez Parmę, aby zastąpić Sacchiego, który odchodził, aby budować wielki Milan. Przygoda w Parmie także była krótka, nawet bardzo. Został zwolniony po zaledwie dwunastu meczach.
Zeman nigdy nie przejmował się zbytnio pomysłem uniknięcia porażki. „We Włoszech trenerzy obawiają się, że przegrany mecz może oznaczać utratę pracy. Dlatego większość zespołów raczej zmusza przeciwników do gry, niż gra sama. Musisz dołożyć wszelkich starań, aby nie przegrać. To daleko od mojej mentalności” – powiedział w wywiadzie dla „The Blizzard" w 2012 roku.
Zemanlandia w Foggii
Rzeczywiście, paraliżujący strach przed utratą pracy nigdy nie wpłynął na działania Zemana, o czym być może najlepiej świadczy starcie jego Foggii z Milanem Fabio Capello 24 maja 1992 roku.
Był to ostatni dzień sezonu 1991/1992, a Milan był już mistrzem Włoch. Ponadto w ciągu 33 meczów pozostali niepokonani. Tymczasem Foggia Zemana przetrwała swój pierwszy sezon w Serie A po awansie rok wcześniej, co zostało zbudowane na ofensywnych fundamentach.
Dzięki płynnemu systemowi 4-3-3, nastawionym na ataki bocznym obrońcom, odważnie ruszającym do przodu środkowym pomocnikom i trójce atakujących, w sezonie 1990/1991 Serie B Foggia zdobyła 67 goli, czyli o 14 więcej niż drugie, pod względem liczby strzelonych goli, Udinese.
Atak był najważniejszą wartością dla Foggii, także w najwyższej klasie rozgrywkowej, aż do końcowego gwizdka sędziego w ostatnim meczu. Konsekwencje tej otwartej manifestacji idealizmu Zemana były często piękne, ale czasami brutalne.
W przeszłości istniało niewypowiedziane porozumienie w calcio, że dotkliwe pokonywanie przeciwnika powinno być ograniczone. Gdy zwycięstwo jest zapewnione i nie ma potrzeby strzelania rywalowi kolejnych goli, najlepiej, aby tego nie robić. Pokonana drużyna uratuje twarz, a zwycięzcy gromadzą dobrą karmę, która może po prostu kiedyś do nich wrócić. Zasada ta nie obowiązywała 24 maja 1992 roku na Stadio Pino Zaccheria.
Tego dnia przez 45 minut Foggia bardziej niż rywalizowała z kultowym Milanem Fabio Capello. Do przerwy prowadzili 2:1 dzięki bramkom Giuseppe Signorego i Francesco Baiano, dwóch kluczowych elementów ofensywnego arsenału Zemana. Wyglądało na to, że sezon Milanu bez porażki może się jednak nie ziścić.
Jednak drugie 45 minut było dla gospodarzy istną katastrofą. Drużyna Zemana rozpadła się, Milan zdobył siedem goli i wygrał 8:2. Jednak kapitulacja służyła jedynie podkreśleniu ideologii Zemana, nietykalności jego pragnienia rozrywki. Jego drużyna wysoko przegrała, ale ani razu nie poszła na kompromis ze swoimi ideałami.
W sezonie 1991/1992 Foggia zajęła dziewiąte miejsce w Serie A. Bilans bramkowy mieli porażający - 58:58. Tylko Milan strzelił więcej goli niż ich 58, ale tylko ostatnie Ascoli stracił więcej niż 58. Nie dało się nudzić podczas meczów Foggii, w których zawsze padało sporo goli. W ciągu następnych dwóch sezonów podopieczni Zemana umocnili się na pozycji jednego z najbardziej ekscytujących zespołów w kraju, pozostając w Serie A. Ich gra wiecznie oscylowała między hedonistyczną a masochistyczną.
Zemanlandia nie byłaby możliwa bez młodych zawodników. Zeman rozpoczął karierę trenerską, dostarczając młodych zawodników do pierwszego zespołu Palermo. A w Foggii, podobnie jak w Licacie, żywiołowość młodych piłkarzy była integralną częścią tworzenia zespołu pasującego do jego preferencji.
Ze swoją opanowaną osobowością, papierosem w ustach i lekceważeniem praktyki wygrywania za wszelką cenę, Zeman nabrał aury chłodu, wschodnioeuropejskiego hipisa w garniturze pośród żarliwego, czasem destrukcyjnego, racjonalizmu Włochów.
Intensywny pressing i wysoka linia obrony, których szukał, wymagały zawziętości, chęci i zdolności do ciągłego biegania i poruszania się. Potrzebna była płynność, wspólne zrozumienie i połączenie. Wymagało to nieustannego dopracowywania detali, każdego pojedynczego ruchu, powtórzeń do perfekcji.
Zeman, w relacjach ze swoimi podopiecznymi, nie jest typem trenera - kumpla. Surowy charakter jego metod treningowych wywołał pytania. Jego odpowiedź? „Nikt nigdy nie umarł z ich powodu”. W ten sposób jego młodzi podopieczni zdobyli świadomość taktyczną i mistrzostwo techniczne, które służyły dobrze drużynie, a w wielu przypadkach także indywidualnie na późniejszym etapie ich karier.
- Zeman nie może odnieść sukcesu, jeśli nie będzie wokół niego mikroklimatu. Piłkarze muszą za nim podążać, bo w zamian rozwiną się taktycznie i psychologicznie. Starszyzna niekiedy się buntowała, ale młodzi zawodnicy poszliby za nim w ogień. To jest powód, dla którego Zeman lepiej współpracuje z młodzieżą niż ze znanymi piłkarzami. Miało to wiele wspólnego z sukcesem Foggii na początku lat dziewięćdziesiątych – przekonywał kiedyś Giuseppe Sansonna, reżyser filmu dokumentalnego Zemanlandia (2009).
Rzymski etap
W 1994 roku Zeman został nowym trenerem Lazio. W swoim pierwszym sezonie w Rzymie odkrył talent eleganckiego nastoletniego środkowego obrońcy, Alessandro Nesty, piłkarza, który stał się jednym z największych obrońców swojego pokolenia.
- Już pierwszego dnia zauważyłem umiejętności Alessandro. Zazwyczaj grał w drużynie Lazio Primavera, ale zawsze trenował z nami. Zarząd chciał go wypożyczyć do Serie C, ale przekonałem ich, żeby go zatrzymali – stwierdził później Zeman.
Nesta odniósł ogromne korzyści z obecności Zemana na tak wczesnym etapie kariery. Jego technika i umiejętności gry w piłkę nie pozostały niezauważone przez czeskiego trenera, który bez wahania rzucił młodziana na głęboką wodę. W wieku 19 lat Nesta był już praktycznie podstawowym piłkarzem Lazio. Dla młodego Włocha była to prawdziwa szkoła futbolu. Być obrońcą w zespole Zemana, to niemal gwarancja, że będzie się miało w każdym meczu sporo roboty. Jednak to pozwoliło się Neście wspaniale rozwinąć.
- Każdy młodzieniec powinien mieć nadzieję, że będzie trenowany przez Zemana – powiedział Nesta po przejściu na emeryturę.
Zeman w kontrowersyjnych okolicznościach opuścił Lazio, aby w 1997 roku przenieść się do znienawidzonego rywala, czyli Romy. Tam nawiązał szczególną relację z Tottim. Włoch występował już regularnie w pierwszym składzie przez trzy sezony, popredzające przyjście Zemana, ale miał problem z osiągnięciem dwucyfrowej liczby goli. Jednak w sezonie 1997/1998 strzelił 14 goli, w sezonie 1998/1999 16 razy pokonywał bramkarzy rywali i to właśnie za kadencji Czecha zmienił numer na koszulce na „10" i został kapitanem klubu.
- Zeman jest trenerem i osobą, która wniosła bardzo znaczący wkład w mój rozwój piłkarski i osobisty – zauważył Totti w 2013 roku.
Zawzięty idealizm Zemana dał mu wiele, ale nie dał mu trofeów. Do dziś jego największym osiągnięciem pozostaje wygrana w Serie B z Foggią w sezonie 1990/1991, coś, co powtórzył z Pescarą ponad dwie dekady później. Jego czas w obu rzymskich klubach jawi się jako wielki niedosyt. Scudetto było niezwykle blisko, ale ostatecznie okazało się nieuchwytne.
W jego pierwszej kampanii jako trener Lazio, „Biancocelesti" strzelili średnio ponad dwa gole na mecz. Dzięki szybkości i bezpośredniości Rambaudego, przebiegłości Signorego oraz znajomości pola karnego Pierluigiego Casiraghiego, potrafili grać spektakularnie.
Kiedy wygrywali, z reguły wygrywali wysoko. Pokonywali 5:1 Napoli oraz Padwę, 7:1 Foggię, 8:2 Fiorentinę. Aktualny mistrz, Milan, opuścił Stadio Olimpico upokorzony porażką 0:4, Juventus przegrał 0:3 w Turynie, a Inter przegrał zarówno u siebie, jak i na wyjeździe 1:6.
To wszystko skutkowało drugim miejscem dla Lazio w 1995 roku oraz odpowiednio trzecią i czwartą lokatą w 1996 i 1997 roku. Następnie Zeman przeniósł się do Romy, gdzie w ciągu dwóch kampanii wywalczył czwarte i szóste miejsce z klubem, który zajął 12. miejsce w sezonie, poprzedzającym jego przybycie. Wszystko to odbyło się bez poświęcania ideałów, z którymi rozpoczął swoją trenerską podróż.
Afera dopingowa
Poszukiwanie przez Zemana czegoś więcej trwało również poza boiskiem. Podczas pobytu w Romie w 1998 roku, wściekł się na establishment, błagając Calcio, by „wyszło z apteki” w wywiadzie dla magazynu „L'Espresso". Jego komentarze, wskazujące na wyjątkowy udział Juventusu w szerszym problemie dopingowym we włoskim futbolu, doprowadziły do długiego i trudnego procesu, w wyniku którego w listopadzie 2004 roku klubowy lekarz „Starej Damy", Riccardo Agricola, otrzymał 22-miesięczny wyrok w zawieszeniu, który został podtrzymany w 2007 roku po odwołaniu.
Pytanie, czy jego oskarżenia opierały się na sprawdzonych informacjach, czy po prostu powiedział, to co uznał za stosowne bez żadnych zakulisowych doniesień, to temat na inny artykuł; ważne jest tutaj to, że po raz kolejny Zeman opowiedział się przeciwko pragmatycznemu sposobowi działania, który polegałby na ignorowaniu jego uczuć na rzecz bardziej strategicznej polityki milczenia. Później mówił o cenie, jaką zapłacił za swoje słowa: „System mówił 'nie weźmiemy cię', a moja kariera potoczyła się w innym kierunku niż powinna. Mogłem trenować Milan, Inter lub Real Madryt". Zamiast tego udał się do Turcji, by objąć Fenerbahçe, po czym wrócił do Włoch, aby trenować mniejsze kluby.
Jednak płacenie ceny to coś, co Zeman zawsze robił. Od czasów spędzonych z Foggią, kiedy Zemanlandia wdarła się do piłkarskiej świadomości Włoch, ignorował samo pojęcie hierarchii. Po prostu realizował swój pomysł, wizję futbolu, którą uważał za słuszną i którą najbardziej doceniał. Ani razu nie zmienił obranego przez siebie kursu. Ani razu nie przyłączył się do tego, jak to sam określał, wyścigu szczurów.
Zamiast tego pozostał wierny sobie. Tabele ligowe niewiele znaczyły w obliczu estetyki, gole były ważniejsze niż wyniki końcowe, a silne emocje go napędzały.
- Chcę, aby mój zespół zabawiał kibiców i dawał im silne reakcje emocjonalne - stwierdził w 2012 roku.
Włoski piosenkarz i kibic Romy, Antonello Venditti, wydał w 1999 roku piosenkę, poświęconą Zemanowi, zatytułowaną „La Coscienza di Zeman". Piosenka kończy się niezwykle trafnym stwierdzeniem opisującym czeskiego trenera: „Perche non cambi mai”, co oznacza „Ponieważ nigdy się nie zmieniasz".