Serbski napastnik, który nie otrzymuje zbyt wielu szans na grę od trenera Biancocelestich, Simone Inzaghiego, znalazł się na celowniku tegorocznego beniaminka ligi włoskiej, Hellasu Werona.
Klub z miasta Romeo i Julii pragnie wzmocnić swą linię ataku, w której na chwilę obecną jedynie Giampaolo Pazzini spełnia pokładane w nim nadzieje. Pozostali napastnicy, a więc m.in. Alessio Cerci i Moise Kean albo nie zdołali jeszcze umieścić piłki w siatce rywala, albo ich dorobek strzelecki zamyka się na zaledwie jednym trafieniu.
Hellas sprowadzenie Đorđevicia planował już latem. Wówczas to w trakcie negocjacji obydwu zespołów na temat przenosin Martina Cáceresa do Lazio, padła propozycja włączenia w ową transakcję Ricardo Kishny bądź właśnie 30-letniego napastnika. Działacze stołecznej ekipy byli już nawet gotowi przystać na takie warunki, jednak weto postawił sam piłkarz, który pragnął dać sobie ostatnią szansę w ekipie dwukrotnych mistrzów Włoch.
Simone Inzaghi zdecydowanie wyżej ceni jednak umiejętności niebywale skutecznego Ciro Immobile oraz sprowadzonego latem Felipe Caicedo, dlatego Đorđević w bieżącym sezonie nie pojawił się jeszcze na boiskach Serie A. Zdaniem włoskich mediów, werończycy ponowią swą ofertę w styczniu, wykorzystując aktualną sytuację piłkarza w Lazio, a także fakt, iż występy w Hellas mogłyby zwrócić na niego uwagę selekcjonera reprezentacji Serbii przed nadchodzącym mundialem. 30-latek oficjalnie zakończył karierę reprezentacyjną w 2014 roku, jednak po niedawnym awansie Serbów na mistrzostwa świata zadeklarował swą chęć powrotu w jej szeregi.
W trakcie czterech sezonów swojego pobytu na Stadio Olimpico, Đorđević popisał się strzeleniem szesnastu goli oraz zanotowaniem pięciu asyst. Wychowanek Crvenej Zvezdy Belgrad jest szczególnie dobrze wspominany przez kibiców francuskiego Nantes, w barwach którego dwukrotnie awansował do Ligue 1 strzelając w międzyczasie liczbę 59 goli.