Miniony weekend był dla bramkarza Liverpoolu najgorszy w
dotychczasowej karierze. W sobotę Niemiec zanotował fatalny występ
przeciwko Realowi Madryt w finale Ligi Mistrzów, prezentując
„Królewskim” dwa gole (najpierw 24-latek wyrzucił piłkę
wprost w Karima Benzemę, a następnie przepuścił uderzenie Garetha
Bale'a). Ostatecznie Real pokonał Liverpool 3:1.
Choć spora
część kibiców „The Reds” zaraz po ostatnim gwizdku finału
zaczęła wspierać bramkarza, znaleźli się i tacy, którzy go
obrażali, a nawet mu grozili. Sam zawodnik bardzo mocno przeżył to,
co się stało.
Do jego sytuacji odniósł się
głównodowodzący Rimini, które właśnie wywalczyło awans do
trzeciej ligi włoskiej.
- Chciałbym gościć Lorisa przez
kilka dni w Rimini - przyjaznym mieście, które zawsze było chętnie
odwiedzane przez jego rodaków. Byłbym szczęśliwy, gdybym go tutaj
spotkał. Przypomniałbym mu, że najlepsze lekcje życia są zwykle
najtrudniejsze. Wszyscy przez nie przechodzimy. Niestety dla niego, w
jego przypadku widziały to miliony ludzi.
- Wyciągając do
niego rękę, chciałbym zaoferować mu roczny kontrakt w moim klubie.
To miejsce, w którym mógłby odkryć na nowo spokój, wiarę w
siebie i siłę, by podążać za dalszymi marzeniami. Nie wszystko
byłoby oczywiście takie łatwe, ponieważ rywalizowałby ze
świetnym bramkarzem, Francesco Scottim, ale z całą pewnością
czułby się tutaj jak w rodzinie - powiedział Grassi.
Nietypowa oferta dla Kariusa
fot. Transfery.info
Prezes włoskiego Rimini, Giorgio Grassi, zaproponował grę w swoim klubie Lorisowi Kariusowi.