Reprezentacja Włoch zdominowała „Biało-Czerwonych” w Chorzowie, ale długo nie potrafiła udokumentować swojej przewagi za sprawą zdobytego gola.
Ta sztuka ekipie z Półwyspu Apenińskiego udała się dopiero w doliczonym czasie gry dzięki trafieniu Cristiano Biraghiego. Bramka strzelona przez defensora Fiorentiny zapewniła jego drużynie nie tylko komplet punktów i utrzymanie w dywizji A w Lidze Narodów, ale także możliwość dalszej rywalizacji z Portugalią o awans do grona czterech najlepszych zespołów tych rozgrywek.
Roberto Mancini nie wybiega jednak na tyle w przyszłość i na razie jest zadowolony z postawy swoich zawodników zaprezentowanej w starciu z Polską.
- Jestem zadowolony. Moi chłopcy starali się grać jak najlepiej. Zwycięstwo mnie cieszy, ponieważ wyglądaliśmy bardzo dobrze. Mamy jeszcze dużo do poprawienia, ale mamy na to jeszcze czas - przyznał selekcjoner włoskiej kadry.
- Po pierwszej połowie byłem zły, bo nie potrafiliśmy wykorzystać stworzonych okazji. To byłoby niesprawiedliwe, gdyby mecz zakończył się bezbramkowym remisem - dodał 53-letni szkoleniowiec.