Doświadczony obrońca opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski w nie najlepszym humorze po porażkach z Portugalią (2:3) i Włochami (0:1), które oznaczają degradację naszego zespołu do dywizji B w Lidze Narodów.
- Nie można powiedzieć, że nic się nie stało, bo przegraliśmy, a chyba nikt nie lubi przegrywać, zwłaszcza dwa razy w tak krótkim odstępie czasu. Każda porażka boli. Trzeba jednak walczyć i nie można się poddać. W takich momentach jak ten, rodzi się prawdziwa drużyna. Krytyki pod naszym adresem będzie sporo, ale mamy wielu doświadczonych zawodników i z krytyką potrafią sobie radzić - przyznał 30-latek w rozmowie z Krzysztofem Brommerem i Michałem Zichlarzem ze „Sportu”.
Kamil Glik będzie w nadchodzącym czasie mierzył się nie tylko z kolejnymi zmianami zachodzącymi w kadrze narodowej, ale także w klubie, ponieważ w trakcie przerwy na spotkania reprezentacyjne na stanowisko szkoleniowca AS Monaco został mianowany Thierry Henry.
- Teraz jeszcze myślami jestem przy ostatnich meczach reprezentacji. Mam
chwilkę na odpoczynek i będę przygotowywał się z drużyną klubową. W
Monako czeka mnie potem sporo pracy. Pamiętam Henry’ego z reprezentacji
Francji, która odnosiła wielkie sukcesy. Był na pewno świetnym
piłkarzem. Dla mnie to bardzo dobry wybór - powiedział defensor drużyny, która po dziewięciu rozegranych spotkaniach zajmuje odległe osiemnaste miejsce w tabeli Ligue 1.