Prowadzona przez Ricardo Sá Pinto drużyna zajmuje obecnie drugie
miejsce w tabeli Ekstraklasy, tracąc trzy punkty do liderującej Lechii Gdańsk.
Przypomnijmy, że Portugalczyk objął zespół po odejściu Deana Klafuricia, który kilka miesięcy wcześniej sam wszedł w
buty zwolnionego Romeo Jozaka. Latem Legii nie udało się awansować
ani do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ani Ligi Europy.
- W
ubiegłym roku wygraliśmy dublet, nie straciliśmy żadnego
kluczowego piłkarza, wzmocniliśmy się trzema–czterema
wyróżniającymi się na swoich pozycjach zawodnikami z ligi
i nie udało się nam pokonać Spartaka Trnawa i Dudelange.
Mieliśmy mnóstwo pecha i podjęliśmy dwie błędne decyzje.
- Pierwsza to pozostawienie na stanowisku Deana Klafuricia.
Postąpiłem wbrew intuicji. Po drugie, nie powinienem był pozwolić,
by tak niedoświadczony szkoleniowiec, w takim momencie,
zmieniał system gry. Gdybyśmy pozostali przy ustawieniu, które
zapewniło nam mistrzostwo i puchar, jestem przekonany, że
gralibyśmy w fazie grupowej pucharów. A tak zatrzymaliśmy
trenera, który nie był na to gotowy, i jeszcze postanowił
udowodnić światu, że jest świetnym szkoleniowcem, wszystko
wywracając do góry nogami - powiedział Mioduski (cała rozmowa TUTAJ).
Przypomnijmy, że wskutek braku awansu do pucharów
Legia zaczęła mieć problemy ze spięciem budżetu. Zgodnie z
zapowiedziami Mioduski miał dołożyć z własnych środków 20-30 milionów złotych.
Mioduski: Podjęliśmy dwie błędne decyzje. Gdyby nie to, Legia grałaby w pucharach
fot. Transfery.info
Właściciel i prezes Legii Warszawa, Dariusz Mioduski, na łamach „Rzeczpospolitej” wypowiedział się na temat błędnych decyzji podjętych w ostatnim czasie.