Do spięcia między
zawodnikami doszło przy okazji lutowego meczu pomiędzy Jagiellonią
Białystok a Wisłą Płock (1:0). Zgodnie ze słowami Romanczuka
Furman miał nazwać go banderowcem. 26-latek od początku temu
zaprzeczał i koniec końców panowie opublikowali wspólne
oświadczenie, w którym m.in. przeprosili siebie nawzajem (można
je przeczytać TUTAJ).
- Ten konflikt jest już za mną. Swoje
stanowisko zawarłem w oświadczeniu. Ale powtórzę: nie
powiedziałem słów, które mi zarzucano! Cieszę się, że w czasie
tej awantury mogłem liczyć na bliskich, kolegów z drużyny,
generalnie na cały klub. Wierzyli mi. To bardzo podnosiło na duchu.
(…) Wydaliśmy wspólne oświadczenie, obaj je podpisaliśmy i
temat został zamknięty. Podaliśmy sobie ręce. Na razie
wirtualnie, bo nie było okazji się spotkać - powiedział Furman,
komentując również doniesienia sugerujące, że może on wrócić
do Legii Warszawa:
- Słyszałem te plotki, ale nikt z
warszawskiego obozu się ze mną nie kontaktował. A przecież sam
się do Legii nie wytransferuję (cały wywiad TUTAJ).
Furman
rozegrał w tym sezonie 23 spotkania w Ekstraklasie. Strzelił w nich
cztery gole i zanotował pięć asyst.
Furman o konflikcie z Romanczukiem. „To podnosiło na duchu”
fot. FotoPyk
Dominik Furman w rozmowie z „Super Expressem” podsumował sprawę z Tarasem Romanczukiem.