Hiszpański działacz kilka dni temu
odszedł z rzymskiego klubu, którego przez niecałe dwa lata był
dyrektorem sportowym. We włoskiej stolicy raczej nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Już po rozstaniu z Romą 50-latek szybko
zdecydował się na powrót do Sevilli.
Zapytany o odejście z włoskiego klubu Monchi powiedział m.in.: - Prezydent chciał iść w prawo, a ja w lewo.
Pallotta szybko odniósł
się do tych słów.
- Byłem trochę zaskoczony, gdy
przeczytałem, że Monchi powiedział coś takiego. Chciałbym to
wyjaśnić. Od samego początku doskonale rozumiałem kierunek, w
którym chciałem, żebyśmy podążali. Dlatego wydaliśmy sporo
pieniędzy na zatrudnienie Monchiego.
- Mówiłem, że chcę
najwyższej klasy trenera, członków sztabu, personel medyczny i
skautów. Dałem mu stuprocentową kontrolę nad wyborem szkoleniowca,
innych pracowników, a także piłkarzy. Patrząc na odnoszone przez
nas wyniki, coś poszło nie tak.
- W
listopadzie, gdy zaczął się dla nas gorszy okres, poprosiłem
Monchiego przedstawienie planu B w razie dalszych niepowodzeń. Był
odpowiedzialny za wszystkie piłkarskiego operacje w klubie, ale tego
nie zrobił. Powiedział, że jego plan B zakłada robienie tego
samego, co w planie A.
- Jeśli uważa, że szliśmy w
różnych kierunkach, niech da mi znać, co chciał robić inaczej.
Prosił mnie, bym mu zaufał i pozwolił robić wszystko po swojemu.
Daliśmy mu pełną kontrolę, a teraz grozi nam to, że po raz
pierwszy od 2014 roku zabraknie nas w czołowej trójce Serie A -
powiedział szef Romy.
„Giallorossi” zajmują obecnie
piąte miejsce w ligowej tabeli.
Monchi i Pallotta nie potrafili się dogadać? Mocna odpowiedź prezydenta Romy
fot. Transfery.info
Prezydent Romy, James Pallotta, postanowił odnieść się do wypowiedzi Monchiego na swój temat.