Argentyński napastnik zginął 21
stycznia, podróżując samolotem z Nantes do Walii. Mimo wielkiej
tragedii, wydawało się, że Cardiff uiści opłatę za jego
transfer. Władze beniaminka Premier League od początku dawały do
zrozumienia, że jeśli transakcja została przeprowadzona
prawidłowo, Nantes otrzyma swoje pieniądze. Problem w tym, że
walijski klub utrzymuje, że umowa nie ma mocy prawnej.
Niedawno oba kluby doszły do porozumienia w sprawie
przedłużenia terminu zapłaty pierwszej raty za transfer (w sumie
chodzi o 17 milionów euro). Cardiff dalej nie zrobiło jednak
przelewu, więc władze Nantes złożyły skargę do FIFA. Walijski
klub ma czas do 3 kwietnia, by złożyć wyjaśnienia.
Zgodnie
z najnowszymi doniesieniami Sky Sports Cardiff pozostaje przy swoim i
poinformuje światową centralę piłkarską, że kontrakt Sali
został odrzucony przez Premier League i dlatego można uznać go za
nieważny. Klub, z uwagi na katastrofę, nie zdążył podpisać
nowego kontraktu z piłkarzem.
Nantes twierdzi z kolei, że wszystko zostało przeprowadzone prawidłowo i Sala przed śmiercią został pełnoprawnym członkiem zespołu Cardiff. Wskazuje na to m.in. zarejestrowanie transferowego certyfikatu przez samą FIFA.