33-latek poruszył w wywiadzie także kwestię rasizmu w
piłce nożnej oraz tego, jak widzi swoje życie po zakończeniu kariery zawodniczej.
- Futbol był przede wszystkim jedynym wyjściem dla moich
rodziców, by ściągnąć mnie z ulicy - zaczął Belg: - W pewnym momencie byłem ekstremalnie blisko złej ścieżki życia. Gdybym chciał sprzedawać
narkotyki, mógłbym dosłownie zejść na dół po schodach i ot tak wejść w jakieś
mroczne, brudne operacje. Gdybym chciał dobrze wyglądać w oczach innych
dziewczyn, wystarczyłoby, że trzymałbym się z jednym z gangów. Z takimi ludźmi
miałem styczność, z takimi grałem w piłkę.
Dlaczego piłkarz nie zdecydował się na wybranie owej mrocznej
ścieżki? - Niepowodzenia, rasizm - to wszystko karmiło mnie ogniem - przyznał obrońca. - Największym zagrożeniem w życiu każdego człowieka są dla mnie samozadowolenie
i bezczynność. To rzeczy, których nie dopuszczam do siebie. W tak młodym wieku
rzucić wszystko i wkroczyć na złą drogę, będąc najgorszą wersją siebie… To nie
było dla mnie - powiedział.
Defensor „Obywateli” nie jest w stanie zaakceptować również
rasizmu. Mimo wszystko ten był obecny w całym jego życiu: - Mój ojciec [pochodzi
z Demokratycznej Republiki Konga - przyp. red.] z początku nie był akceptowany
w rodzinie. Moja matka pochodzi z najbardziej wiejskiej wsi, jaką możecie sobie
wyobrazić, więc przyjście za rękę do domu z mężczyzną prosto z Afryki, musiało
skończyć się szokiem. Mojego tatę zaakceptowano ostatecznie za jego osobowość.
- To było dla nas normalne - jechaliśmy na jakiś turniej
młodzieżowy i byliśmy wyzywani od małp, ba, krzyczeli tak nawet rodzice innych
dzieci. Kiedyś prawie wywołało to bójkę między moją mamą a innym rodzicem.
Musieliśmy nauczyć się być silniejsi - wyznał Kompany.
Jako dobry sposób na zwalczanie rasizmu uważa prowadzenie
biznesu. Biznesu dla wszystkich. - Kiedy mówię o instytucjach władzy,
prywatnych i publicznych cały czas mam na myśli głównie białych mężczyzn
siedzących w salach konferencyjnych. To musi się zmienić. W tej chwili my - czarnoskórzy nie mamy absolutnie żadnego dostępu do tych miejsc. Jeśli
spojrzysz na to, w jaki sposób te instytucje są zbudowane, szybko zorientujesz
się, że są to jedne z największych ukrytych siedlisk nierówności w
społeczeństwie - stwierdził ze smutkiem Belg.
To o czym mówi, sam stara się wprowadzać w czyny, planując
stworzenie własnego biura związanego z mediami bądź nieruchomościami: - To
konieczność. Jeśli masz duży dochód i jesteś kimś, kto nie może usiedzieć
spokojnie, bezczynność to przepis na katastrofę. W 2014 roku otworzyłem w
Belgii dwa bary i zainwestowałem w nie dwa miliony, które rok później poszły
zupełnie na marne. Bolało mnie to, bo myślałem, że jestem wystarczająco inteligentny
na stworzenie własnego biznesplanu. Nie chodziło o stratę pieniędzy, ale o to,
że poczułem się wykiwany. Muszę się jeszcze wiele nauczyć.
- Rzeczywistość piłkarza jest taka, że przez 10 lat swojego
życia, funkcjonujesz zupełnie jak w bańce. Pieniądze spływają do ciebie tak,
jak gdyby miało im nie być końca. Ale koniec jest w zasięgu wzroku, a są nim
twoje ograniczenia fizjologiczne. Ja o tym wiem, dlatego muszę być stale
karmiony nowymi wyzwaniami, w przeciwnym razie zupełnie nie wiem jak
funkcjonować. Nie pamiętam leniwej niedzieli - zakończył obrońca.
Kompany dołączył do Manchesteru City z Hamburgera SV
za kwotę około ośmiu milionów funtów. W barwach „The Citizens” wystąpił
dotychczas w 359 oficjalnych spotkaniach, zdobywając 20 bramek i zaliczając 11
asyst. Wcześniej występował jeszcze w Anderlechcie. Jego kontrakt
na Etihad Stadium wygasa 30 czerwca 2019 roku.
Kompany: Byłem bardzo blisko ekstremalnie złej ścieżki życia
fot. Transfery.info
Vincent Kompany, środkowy obrońca i kapitan Manchesteru City, udzielił brytyjskiemu „The Guardian” szerokiego wywiadu, w którym wyznał, że jako dziecko był bardzo bliski życia przestępcy.