Historia lubi się powtarzać - czyli mecz którego nie było

Historia lubi się powtarzać - czyli mecz którego nie było fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka
Źródło: Transfery.info

"Chwila, moment! Ale to już kiedyś było powiedzą starsi kibice. Tak, tak, historia znów zatoczyła koło i zapisała się czarnymi kartami w historii polskiego futbolu."

Mecz o Superpuchar Polski pomiędzy mistrzem - Wisłą Kraków, a zdobywcą pucharu - Legią Warszawa (gwoli wyjaśnienia dla pani minister sportu Joanny Muchy, dlaczego akurat  te  2 drużyny miały pomiędzy sobą grać) został odwołany i prawdopodobnie nie zostanie już rozegrany.


Chwila, moment! Ale to już kiedyś było powiedzą starsi kibice. Tak, tak, historia znów zatoczyła koło i zapisała się czarnymi kartami w historii polskiego futbolu. Cofnijmy się wstecz. Jest rok 1980. Ówczesny mistrz Polski - Szombierki Bytom (kto dziś pamięta o tym zespole, który niegdyś okazywał się najlepszy w naszym kraju, a dziś gra w IV śląskiej lidze?) miał zmierzyć się w meczu o Superpuchar z triumfatorem krajowego pucharu, nie kim innym tylko warszawską Legią!

Miał to być pierwszy pojedynek w historii o to trofeum i nawet w tym samym miejscu - w Warszawie, na starym Stadionie Dziesięciolecia, którego pozostałości były fundamentami Stadionu Narodowego, który to sprawił tyle problemów do tej pory. I co? Spotkanie się nie odbyło. Dlaczego, tego oficjalnie nie wiadomo, ale różne opinie można usłyszeć od osób, które pamiętają tamte czasy. Jedni mówią, że przyczyną była sytuacja w kraju, która wtedy miała miejsce, a inni, że obawiano się o poziom widowiska, ze względu udział drużyny z Bytomia.

Dość historii, skupmy się raczej na tegorocznym Superpucharze i związanymi z nim wieloma kontrowersjami. Pierwotnym terminem, w którym miał zostać rozegrany ten mecz, był 23 lipca 2011 roku, ale ze względu na problemy ze znalezieniem stadionu mecz przełożono. Następnym terminem był dopiero luty 2012, a konkretnie 11 dzień miesiąca. Termin nie zbyt sprzyjający dla obu drużyn, ze względu na udział w Lidze Europejskiej.

Przyczyn odwołania zaległego meczu o Superpuchar należy upatrywać w stanie technicznym Stadionu Narodowego, którego oficjalne otwarcie przekładano kilka razy. Gdy już został oficjalnie otwarty, to okazało się, że nie można na nim rozegrać spotkania. Przez media przetoczyła się wielka burza, każdy umywał ręce. Policja, władze Warszawy, prezes Ekstraklasy, prezes Narodowego Centrum Sportu i minister sportu. Nie znalazła się ani jedna osoba, która w choć najmniejszym stopniu przyznała się, że zawaliła sprawę.

Czy tak musiało być, że spotkanie, które miało być wielkim świętem futbolu w Polsce, które miało pokazać, że jesteśmy przygotowani na zbliżające się Euro pod względem infrastruktury zostało zepsute? Oczywiście, najwięcej stracili kibice, którzy wykupili wszystkie bilety na ten pojedynek i liczyli na piękne widowisko na nowym stadionie, ale się rozczarowali. Piłkarze, którzy  zamiast meczu o stawkę, który miał być generalnym sprawdzianem formy przed Ligą Europejską musieli rozegrać kolejne sparingi o nic, ze słabymi rywalami. A wreszcie organizatorzy i sponsorzy, którzy wydali pieniądze na organizację, na  bilety i trofeum, których nie odzyskają.

Teraz pozostaje już tylko płacz i zgrzytanie zębów. Można oczywiście tak jak wcześniej wymienione podmioty, przerzucać na siebie odpowiedzialność, ale co to da? Nie ma 1 osoby, która ponosi całkowitą odpowiedzialność za to. To szereg zdarzeń i błędów, których nikt nie zatrzymał. Na przyszłość mamy nauczkę, żeby bardziej skupiać się nie kwestiach organizacyjnych.

Jedyną osobą, która jak na razie poniosła odpowiedzialność jest prezes NCS - Rafał Kapler, który podał się do dymisji, a o jego premii, którą miał otrzymać, powstało już tak wiele wersji, że nie wiadomo która jest prawdziwa. Minister Sportu Joanna Mucha, także zapisała się w tej historii, ale na pewno nie złotymi zgłoskami. Zapamiętamy przede wszystkim  na długo jej wypowiedzi, między innymi tę o tym, kto wybiera drużyny do Superpucharu.

Miało być święto futbolu, piękne spotkanie i wielkie otwarcie stadionu. Dostaliśmy za to czeski film i to bardzo słabo wyreżyserowany, a aktorzy nie zapiszą sobie udziału w nim jako powód do dumy. Pomysł na rozegranie tego meczu razem ze spotkaniem ligowym  pomiędzy Legią a Wisłą 1 kwietnia to chyba żart, związany z Prima Aprilis, sytuacja kuriozalna, która nie powinna mieć miejsca. Znając jednak nasze, polskie realia nie zdziwię się, gdy tak właśnie się stanie.

 

Damian Wolski

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Zinédine Zidane zainteresowany pracą w tym klubie! „Monitoruje sytuację” Zinédine Zidane zainteresowany pracą w tym klubie! „Monitoruje sytuację” Transfery - Relacja na żywo [20/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [20/04/2024] AC Milan z ostateczną decyzją w sprawie Stefano Piolego AC Milan z ostateczną decyzją w sprawie Stefano Piolego „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków „Zapomnij”. Jarosław Królewski z jasną deklaracją w sprawie trenera Wisły Kraków Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa Wojciech Kowalczyk „kąsa” właściciela Rakowa Częstochowa „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 Bernardo Silva chce hitowego transferu Bernardo Silva chce hitowego transferu

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy