Rumuńska telenowela: Cornel Râpă

Rumuńska telenowela: Cornel Râpă fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Jako dziecko marzył, by herb Otelul błyszczał na jego piersi, a lata mijały tak szybko i niepostrzeżenie, że Gałacz szybko stał się dla niego za mały.

Manele i domowa kuchnia zamiast blasku fleszy

Twierdza na granicy kraju przez długi czas była dla niego urzeczywistnieniem wszystkich, nawet tych najbardziej skrywanych marzeń. Niektórzy upatrują korzeni nazwy „galati” w języku tureckim, inni zaglądają do arabskiego odnosząc się właśnie do słowa „forteca”, a całość prezentuje się nader mistycznie. Bo w jednym miejscu wyrasta obwarowany klasztor z XVII wieku jak żywcem wyjęty z opowieści o Drakuli (skojarzenia, jak najbardziej naturalne, gdyż rzekomo tutaj swą stopę na lądzie postawił Wład Palownik, gdy wracał do Transylwanii), a gdzieś tam w tle kwitnie przemysł stoczniowy. Cornel Rapa nie był jednak ani podobny do któregokolwiek bohatera powieści Brama Stokera, ani nie ciągnęło go do morza. Nawet do wywiadów. Ot, skromny, trochę nieśmiały, przygaszony chłopak, który uwierzył, że rumuński futbol nie ma już przed nim żadnych tajemnic. I trochę się pomylił.

Zawsze go wspierali i mocno trzymali kciuki. W najtrudniejszych momentach i tych, które napawały ich dumą. (libertatea.ro)

Zanim szczeble kariery zamieniły się w ruchome schody, Rapa był w gronie wielu chłopaków, którzy mogą, ale nie muszą się wybić. Jedno pozostawało wyjątkowe: przywiązanie do rodziny i związanych z nią wartości. Chociaż oceniając tylko jego gust muzyczny można było odnieść nieco inne wrażenie: wszak, manele nie poraża kunsztem. Tak był jednak wychowany. Jego ojciec był hydraulikiem, mama zajmowała się cukiernictwem. W domu nigdy się nie przelewało, ale jako jedynak został otoczony wielką miłością i… całym sercem pokochał lokalną kuchnię. Jeszcze w wywiadach sprzed kilku lat nie krył szczególnych względów jakimi darzył tradycyjne sărmăluţe przygotowywane przez jego mamę. My znamy je pod postacią gołąbków, tam niejednokrotnie podaje się je w liściu kiszonej kapusty, polewane mamałygą czy kwaśną śmietaną. Wpływ na jego gust miała sama lokalizacja: mołdawska kuchnia opanowała dom państwa Rapa.

Tonel, bo tak mówili na niego znajomi z czasów szkolnych, był jednym z najbardziej zwyczajnych chłopaków (on nawet w 8. klasie związał się z jedną dziewczyną i nie w głowie były mu romanse – a przecież rumuńskim portalom plotkarskim nigdy nic nie umknie!), jacy mieli szansę zaistnieć w klubie z Gałacza, ale jeszcze kilka lat temu nie było wcale jasne, że wybierze piłkarską ścieżkę rozwoju. Romansował z hokejowym klubem Dunarea, a nawet przez kilka miesięcy nie był mu obcy wrestling. „Okazało się jednak, że nie mam na tyle siły, żeby bardziej się temu poświęcić”, wspominał Rapa w rozmowie, która ukazała się na click.ro. W tej całej młodzieńczej podróży w poszukiwania tego, co powoduje, że serce bije mocniej, Tonel  „zabłądził” nawet na uczelnię i podjął studia na Wydziale Wychowania Fizycznego w rodzinnym mieście.

Bukareszt, nie Baleary

Wydawało się więc, że wie do czego dąży i nie zamierza zbaczać ze ścieżki, którą sobie obrał: choćby była nie wiadomo jak bardzo kamienista i stroma. On nie był nawet maniakiem prędkości i szybkich czterech kółek w przeciwieństwie do swoich kolegów z drużyny. Jak sam wspominał w rozmowie z m.in. prosport.rok, „na chwilę obecną samochód nie jest dla mnie żadnym priorytetem – wolałbym zainwestować w mieszkanie”. Przez długi czas na treningi dojeżdżał albo komunikacją miejską, albo z kolegami z drużyny. Aż do roku 2011, gdy wielkim wydarzeniem w mediach była przełomowa zmiana jego stylu życia. Z pieszego stał się kierowcą.

„To była wielka niespodzianka: zwłaszcza, że za kilka dni obchodziłem urodziny”. Oczywiście, nie ma nic za darmo. Cornel Rapa miał się jednocześnie stać twarzą Volkswagena w okręgach Gałacz i Braiła. (prosport.ro)

Nic więc dziwnego, że z czasem pojawiły się głosy krytyki. Nie od razu – jeszcze w 2011 roku, wówczas 21-latek był uwielbiany przez kibiców i nawet z jego ust padło bardzo wiążące zdanie. To, które miało później przelać czarę goryczy. „Când eram copil am avut un singur vis: să joc la Oţelul!” (przyp. red. „Kiedy byłem dzieckiem miałem jedno marzenie: grać dla Otelul”). Wraz z upływem czasu nie osłabło jednak przywiązanie, a wzrosła jego ambicja. Teraz chciał grać dla najbardziej utytułowanego klubu w kraju.

I tu zaczyna się telenowela w rumuńskim stylu. Melodramatyczna, pełna wykrzykników i wtrącania się osób trzecich. O plotkach i niedopowiedzeniach nie wspominając. Ogólnie rzecz ujmując poszło o rzecz, która nie jest pierwszyzną w świecie futbolu: lojalność. Otelul był rozczarowany, że wychowanek, któremu zapewnili godziwe warunki do rozwoju, dali niepowtarzalną szansę zaistnienia, zostawia ich na lodzie. I to w nie byle jaki sposób. Cornel Rapa zdecydował, że chce grać właśnie dla Steauy i ani myśli przedłużać kontraktu (wówczas zostało mu pół roku), co włodarzom z Bukaresztu otworzyło jedną z najlepszych furtek: Gigi Becali zaproponował za niego jedynie 50 tys. euro. Sumę znacznie mniejszą niż oferowała chociażby Mallorca, która bardzo chciała mieć Rapę w swoich szeregach. Narcis Raducan mógł zareagować w tylko jeden sposób – albo dostanie kwotę cztery raz większą, albo obrońca na pół roku wyląduje w rezerwach.

Pojawiły się głosy pełne oburzenia. Ba, całe pamflety pełne goryczy i nienawiści. Chyba jeden z najpopularniejszych wyszedł spod pióra Iuliana Grosu i ukazał się na antidotul.ro. Autor nazwał zawodnika „głupim dzieciakiem”, który „zachował się jak idiota w relacji z Otelul”. Wypomniano mu, że sam nazywał się skromnym, że wyznawał inne wartości i że „kopnął w dupę drużynę, która go ukształtowała i umożliwiła debiut ledwo po tym jak skończył 18. rok życia”.

„Jestem bardzo zadowolony, że w końcu udało się dojść do porozumienia. To wszystko było strasznie dziwne, kiedy długo nie wiedziałem dla jakiego klubu tak naprawdę gram.” (prosport.ro)

Cornel Rapa przed oczami miał tylko jeden obraz: herb Steauy. Drużyny, która miała mu otworzyć wrota do wielkiego futbolu, a zamiast tego okazała się być kapryśna i bardzo niełaskawa. Już na samym początku jego przygody rzeczywistość ujawniła swoją brutalną stronę. Reghecampf nie stawiał na obrońcę nawet wtedy, gdy w jego składzie wytwarzała się potężna dziura: w obliczu absencji Enache i Prepelity. Może wówczas w głowie defensora pojawiły się wątpliwości, dotarło do niego, że nie przemyślał decyzji i wyjazd z kraju dobrze by na niego wpłynął? Z 3-letnim poślizgiem, ale w końcu to sprawdzi.  W Szczecinie. Spychając do podświadomości całą rumuńską telenowelę, nieprzychylny los i koncentrując się tylko na piłce.

Źródła: libertatea.ro, digisport.ro, prosport.ro, sptfm.ro, antidotul.ro, dunaraebatrana.ro

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] No to teraz się zacznie! Czerwona kartka dla FC Barcelony w meczu z PSG [WIDEO] No to teraz się zacznie! Czerwona kartka dla FC Barcelony w meczu z PSG [WIDEO] 56-letni Romário wznawia karierę. Może stworzyć duet ze swoim synem 56-letni Romário wznawia karierę. Może stworzyć duet ze swoim synem Ousmane Dembélé przywitany w Barcelonie gorzej niż Luís Figo. Ogień, świńska maska, banknoty... [WIDEO] Ousmane Dembélé przywitany w Barcelonie gorzej niż Luís Figo. Ogień, świńska maska, banknoty... [WIDEO] Haniebna powtórka z rozrywki przed meczem Ligi Mistrzów. Kibice FC Barcelony z obrzydliwą przyśpiewką [WIDEO] Haniebna powtórka z rozrywki przed meczem Ligi Mistrzów. Kibice FC Barcelony z obrzydliwą przyśpiewką [WIDEO] Raúl González czołowym kandydatem na trenera dużego klubu z LaLigi. Ma chody u dyrektora sportowego Raúl González czołowym kandydatem na trenera dużego klubu z LaLigi. Ma chody u dyrektora sportowego Tottenham z transferem za 70 milionów euro?! Gorące nazwisko Tottenham z transferem za 70 milionów euro?! Gorące nazwisko Adam Nawałka otrzymał egzotyczną propozycję. Rekomendował go... Adrian Mierzejewski Adam Nawałka otrzymał egzotyczną propozycję. Rekomendował go... Adrian Mierzejewski Raków Częstochowa szykuje niespodziankę dla kibiców. Rozmowy znajdują się na finiszu Raków Częstochowa szykuje niespodziankę dla kibiców. Rozmowy znajdują się na finiszu

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy