Mate Tsintsadze: „Panie trenerze, wszystko pod kontrolą!”

Mate Tsintsadze: „Panie trenerze, wszystko pod kontrolą!” fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Zwykle trzymał się blisko wydarzeń, może nawet sprawiał wrażenie nieco przyczajonego. Były to tylko pozory, bo potrafił wyczuć odpowiedni moment na włączenie się do gry. A wtedy lepiej nie zostawiać mu miejsca…

Prostopadły ładunek

Dopiero 11. minuta, a już w tej chwili wielu kibiców trzęsie się z zimna. Piłkarze Pogoni też jeszcze nie zdołali wskoczyć na odpowiednie obroty. Inicjatywa leży po stronie Piasta, który coraz odważniej przenosi się pod bramkę Słowika. Jeszcze bezskutecznie. Wykorzystuje to debiutant. Piłka trafia pod jego nogi i wcale nie wraca do linii obrony. Drepcze z nią kilka metrów do przodu i posyła podanie w kierunku pola karnego. Podanie dokładne, mierzone, niesamowicie dopieszczone.

Nawet teraz można stwierdzić, że będzie to jego firmowe zagranie. Mate Tsintsadze (lub jak niektórzy wolą Cincadze wynikające wprost z polskiej transkrypcji) dołączył do ekipy Portowców zaledwie miesiąc temu, ale wygląda tak, jakby z klubem związał się znacznie wcześniej. Gruziński pomocnik świetnie czuje grę i nie sprawia wrażenia elementu całkowicie oderwanego od szczecińskich realiów.

PIERWSZA POŁOWA

Największe wrażenie robi aktywność Gruzina w środku pola, jego naturalnej strefie, ale to nie ona zasługuje na taką uwagę. W środku pola ani razu nie stracił futbolówki, jego podania zawsze były dokładne i znajdowały adresata. Tylko w jednej sytuacji, przy interwencji, wybijał na tzw. „alibi”. Nieco gorzej prezentował się w pojedynkach główkowych – chociaż w pierwszej połowie wygrał 3 na 4, to ani razu nie udało mu się w ten sposób uruchomić kolegi z drużyny.

DRUGA POŁOWA

Po przerwie wyglądało to całkiem podobnie, chociaż teraz znacznie bardziej rzucała się w oczy jego gra na całej szerokości boiska. Nie poprawił się w żadnym z elementów, chociaż może było w nim nieco więcej pewności siebie. Tylko raz można było odczytać cokolwiek z jego reakcji na stratę – wtedy ostro sfaulował Papadopulosa i zobaczył żółtą kartkę.

22-latek wyróżnia się nie tylko dzięki swojej ponadprzeciętnej kontroli sytuacji, ale przede wszystkim za sprawą świetnie ułożonej nogi. Tsintsadze potrafi tak dopieścić długie podanie, że w niemalże każdej sytuacji znajdzie się pod nogami tego, do którego było kierowane. Odstępstwa od normy w większości wynikają nie tyle co z ubytków technicznych, a bardziej z początkowego etapu współpracy na linii Gruzin-Pogoń. Mate w ciągu 90 minut 12-krotnie posyłał piłki w kierunku linii ofensywnej i uzyskał 50-procentową skuteczność. Na chwilę obecną nie wygląda to oszałamiająco, ale jego podania realnie wpływały na obraz meczu, grę ofensywnych zawodników i chaos w szeregach przeciwnika.

Pierwszy błysk. Później miało być ich znacznie więcej.  Zaczął w 11. minucie wspomnianym we wstępie zagraniem do Frączczaka, po którym znalazł się w dogodnej sytuacji.

Tym razem Frączczakowi nie udało się opanować futbolówki, ale był to pewien sposób na zaskoczenie rywala.

Zdecydowanie najlepsza akcja stworzona przez Gruzina. Piłkę w pełnym biegu przejął Drygas i chociaż nie zdołał zmieścić jej w bramce, to podanie było dopieszczone i wprost idealne.

Mate Tsintsadze nie miał najmniejszych oporów przed udziałem w akcjach ofensywnych, ale robił to na swój sposób. Po kilku podaniach wymienionych w środkowej strefie, brał na siebie odpowiedzialność, wynurzał się z futbolówką na kilka metrów do przodu (nigdy dalej niż ok. 5. metrów od środka boiska) i technicznie, wyważając ładunek mocy, posyłał piłkę w kierunku pola karnego. Łącznie takich prostopadłych zagrań miał 7 (po 3 Pogoń miała bardzo groźną sytuację). Nie chodziło o to, żeby Gruzin opuszczał swoją pozycję, wyrywał się skrajnie do przodu jak to robił Murawski i tam wdawał się w indywidualne pojedynki. Trener znalazł dla niego inne zadanie, bazując na jego sporych umiejętnościach technicznych – miał być tajną bronią. Tsintsadze całkiem nieźle sprawdzał się w roli elementu zaskoczenia, gdy trzeba było zagrać z pominięciem jakiejś linii formacji. W drugiej części spotkania Piast szybko rozeznał się w sytuacji i zaczął się znacznie lepiej ustawiać w obliczu takiego zagrożenia, dlatego w przyszłości szkoleniowiec „Portowców” będzie musiał nieco inaczej wykorzystać swojego gruzińskiego podopiecznego. Być może dobrym rozwiązaniem będzie przypadkowa wymienność posiłkując się jego innymi zaletami.

Sokole oko

Gruziński pomocnik stanowił ogromne wsparcie dla Pogoni spisując się w roli gościa od czarnej roboty. Przyjmij-podaj-wycofaj, skupiał się na tym przez większą część spotkania. Na próżno doszukiwać się w tym wielkiej kreatywności. Chodziło o szybkie zarządzanie piłkami, które trafiały pod jego nogi – a trzeba przyznać, że było ich naprawdę dużo.

Tsintsadze najczęściej schodził między stoperów, odbierał od nich futbolówkę i nadawał bieg wydarzeniom meczowym. Wcale nie tak często robił coś ponadprzeciętnego (no, poza tymi 12 razami, gdy wyszedł wyżej/zagrał prostopadle), zwykle skupiał się na prostych zagraniach, które miały zwyczajnie upłynnić grę.

Swoją pracę wykonywał w niezłym stylu. Szybko pozbywał się futbolówki, rzadko kiedy bawił się w holowanie, a przy tym wszystkim nie miał problemów, żeby grać pod presją. Gruzinowi naprawdę bardzo trudno było odebrać piłkę, gdy już ją miał przy nodze – bez większych problemów był w stanie wypatrzeć lepiej ustawionego kolegę i zminimalizować ryzyko straty.

Nawet w największym zagęszczeniu tak szybko operował futbolówką, że rywal nie potrafił odnaleźć się w sytuacji. Było to najlepiej widoczne w drugiej połowie, gdy szkoleniowiec dołożył mu jeszcze kilka zadań.

Tsintsadze mecz przeciwko Piastowi zaczął nisko i głównie operował w środkowej strefie boiska. Już wtedy można było zauważyć, że całkiem nieźle się ustawia, ale w tamtej chwili trudno było o jakieś konkretne wnioski. Najbardziej widoczna była wymienność z Rafałem Murawskim.

Chociaż weteran polskich boisk wypuszczał Gruzina do przodu, to on i tak nie wychodził zbyt wysoko (maksymalnie na kilka metrów za środkowe koło, gdy Pogoń była w najwyższej fazie ataku, nie licząc stałych fragmentów gry).

Dopiero w drugiej części spotkania debiutant zaczął pracować w bocznych sektorach boiska i okazało się, że potrafi nadać im całkiem dynamiczny wymiar. Nieźle wyglądała jego współpraca z Gyurcso, który w 63. minucie dzięki takiej akcji dośrodkował w pole karne, a Drygas oddał groźny strzał głową.

Tsintsadze schodząc na flankę stwarzał tam większe możliwości. Chociaż w pierwszej połowie także pracował na całej szerokości boiska, to jego udział w ofensywie, poza długimi podaniami, był znikomy. Po przerwie uległo to zmianie.

To również była jedynie próbka umiejętności ze strony Gruzina. Udowodnił jednak, że jest nie tylko bardzo dobrze wyszkolony pod względem technicznym, ale i całkiem zwrotny. Szybko złapał rytm gry Pogoni i wkleił się w jej taktykę.

Własna strefa ofensywna

Chociaż gruziński pomocnik miał dobre chęci, to nie zawsze koledzy z drużyny korzystali z jego wsparcia. Kilkakrotnie w trakcie meczu rzucał się w oczy obrazek, gdy np. Drygas był naciskany z kilku stron przez przeciwnika, a nie potrafił szybko oddać futbolówki swojemu nowemu koledze, choć ten był bardzo dobrze ustawiony. Mate Tsintsadze stale podążał za akcjami swojej drużyny poruszając się w bezpiecznej odległości od wydarzeń, żeby w razie czego albo szybko doskoczyć, albo po prostu czekać w gotowości. To pierwsze nie wychodziło mu aż tak dobrze. 22-latek bardzo często był za mało pewny swego, przez co jego doskoki do przeciwnika były dość niemrawe i tak właściwie nie dawały żadnych korzyści. W drugiej połowie złapał nieco więcej luzu, ale mimo wszystko wygląda to na element, nad którym szkoleniowiec będzie musiał popracować – wiele razy rywal śmigał właśnie dzięki wytworzonej wolnej przestrzeni. Zdecydowanie lepiej sprawdzał się w pojedynkach jeden na jeden. Gruzin był o te milisekundy szybszy od przeciwnika, świetnie się ustawiał, dlatego kilkakrotnie przerwał groźny atak. Zupełnie inaczej wyglądało wsparcie innych Portowców. Na korzyść Tsintsadze zdecydowanie działał fakt, że zawsze był bardzo blisko wydarzeń, pokazywał się do gry, szybko potrafił sobie znaleźć wolne miejsce.

Gyurcso bardzo długo bawił się z piłką w bocznym sektorze zupełnie nie dostrzegając niepilnowanego debiutanta czyhającego na podanie przed polem karnym przeciwnika. Nie doczekał się, a Pogoń straciła inicjatywę.

Podobnie wyglądało to w środkowej strefie boiska. Szczecinianie powinni być świadomi, że ich nowy kolega dysponuje bardzo dokładnym, długim podaniem, więc widząc go całkowicie niekrytego, mogliby skierować piłkę właśnie do niego.

Wiele wskazuje na to, że Mate Tsintsadze okaże się dobrym wyborem trenera Moskala. Gruzinowi bardzo szybko udało się zaaklimatyzować w nowej drużynie i obeszło się bez większych ubytków jakościowych. Pomocnik nie tylko sprawia bardzo solidne wrażenie na swojej nominalnej pozycji, gdzie nie tylko wykazuje wysoką skuteczność podań, stale znajduje się pod grą, ale przede wszystkim potrafi wykorzystać swoje atuty. Być może za jakiś czas będzie mowa o firmowym zagraniu gruzińskiego piłkarza, bowiem te dalekie podania prezentują się dość obiecująco, a już w tym momencie inni Portowcy zaczynają powoli czuć grę z nowym elementem w ekipie. Elementem bardzo aktywnym i dynamicznym. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zajmuje się tylko czarną robotą wynikająca z jego nominalnych obowiązków, ale robi coś znacznie więcej. W końcu nie bez przyczyny był jednym z najbardziej widocznych zawodników i to on był odpowiedzialny za kilka naprawdę udanych akcji ofensywnych Pogoni. Kto wie, może za kilka tygodni będzie mógł wykrzyknąć: „Panie trenerze, wszystko pod kontrolą” i stać się jednym z najjaśniejszych punktów Dumy Pomorza. W meczu z Piastem zdecydowanie udało mu się zrobić świetne pierwsze wyrażenie.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze „To oczywiście musiał być on”. Niechciany w Rakowie Częstochowa, bohaterem Górnika Zabrze 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 60 milionów euro! FC Barcelona chce zamknąć wielki transfer jeszcze przed EURO 2024 Bernardo Silva chce hitowego transferu Bernardo Silva chce hitowego transferu Xavi rozmawia z nowym klubem Xavi rozmawia z nowym klubem Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Drużyna Kacpra Kozłowskiego ma... mniej niż zero punktów. Vitesse Arnhem spadło z Eredivisie po ponad 30 latach [OFICJALNIE] Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu Ernest Muçi z ładnym golem. Perfekcyjnie przymierzył z dystansu Ekstraklasa: Składy na Raków Częstochowa - Górnik Zabrze [OFICJALNIE]. Błyskawiczny debiut Ekstraklasa: Składy na Raków Częstochowa - Górnik Zabrze [OFICJALNIE]. Błyskawiczny debiut Bayern Monachium zapukał do drzwi piłkarza Barcelony Bayern Monachium zapukał do drzwi piłkarza Barcelony

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy