Co by było gdyby...
...ktoś
przed sezonem powiedział, że ogracie Legię 3:0?
Tomasz Foszmańczyk: Nie uwierzyłbym.
...miał jeszcze raz wybrać - piłka
czy hokej na lodzie?
Wybrałbym piłkę. Za młodu chodziłem do klasy sportowej o
profilu hokejowym. Do pewnego momentu łączyłem obie dyscypliny, ale w końcu
postawiłem na piłkę. Gdybym wybrał hokej, dzisiaj pewnie już bym w niego nie
grał. Na Śląsku perspektywy w tym względzie były dość słabe.
...za młodu mógł wybrać pozycję na boisku?
Z racji warunków fizycznych nikt nigdy nie sprawdzał mnie na
innych pozycjach. Do obrony bym się nie nadawał. Gdybym miał sam wybrać, od
początku postawiłbym na grę na „dziesiątce”, a nie na boku.
...mógł mieć kilka centymetrów wzrostu więcej?
Nie chciałbym być wyższy.
...mógł zmienić jedną decyzję w swoim życiu?
Z
pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że niczego bym nie zmienił.
...nie trener Ojrzyński? Nie trafiłby do Ekstraklasy?
Myślę, że i tak udałoby się zadebiutować na najwyższym szczeblu. Może nie w
tamtym czasie, ale w końcu bym na niego trafił.
...za młodu
miał tyle pieniędzy, że nie musiałby nic robić?
Nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia. Tak czy siak, grałbym w piłkę.
...miał do wydania milion złotych w kilka
dni?
Zainwestowałbym w nieruchomości. Oprócz tego, pewnie bym się
z kimś podzielił.
...mógł wybrać sobie wymarzone auto?
Nie wiem jakie dokładnie, ale sportowe BMW.
...życie składało się z samych sukcesów?
Nie chciałbym wymazywać porażek czy upadków, które
przytrafiały się w mojej karierze. Dużo mnie nauczyły. Gdyby nie one, nie
byłbym teraz w tym miejscu, w którym się znajduję.
...drużyna
nie miała trenera i piłkarze byli skazani tylko na siebie?
Nie ma szans. Zespół piłkarski nie jest samograjem, a
najlepszym przykładem na to była Barcelona pod wodzą Gerardo „Tata” Martino.
Szło im bardzo średnio, co pokazuje tylko, jak ważną rolę pełni szkoleniowiec.
Oczywiście zdarza się, że jakiemuś zawodnikowi nie jest z danym trenerem po
drodze, ale on po prostu musi być. Musi zachowywać porządek w drużynie.
...sam był
trenerem?
Prowadzony
przeze mnie zespół starałby się kontrolować spotkanie. Dużo podań, które
kreowałyby kolejne sytuacje, zero głupiego wybijania.
...mógł
sprowadzić każdego piłkarza świata do swojego zespołu?
Wybrałbym Andresa Iniesta. Od lat jeden z najlepszych
zawodników na świecie. Bardzo podoba mi się jego styl gry.
...mógł wybrać wymarzonego trenera?
Pep Guardiola.
...zawodnik drużyny przeciwnej przegiął?
Byk Zidane'a czy spokojna rozmowa?
Spokojna ta rozmowa pewnie by nie była, ale wolałbym wszystko wyjaśnić. Pewnie
już nie na boisku, tylko w szatni. Ogólnie ciężko całkowicie wyprowadzić mnie z
równowagi. W ubliżaniu na boisku chodzi tylko o to, żeby sprowokować rywala. Z
reguły mało ma to wspólnego z tym, co dana osoba naprawdę myśli o drugiej.
...kibic po
sezonie zaprosił na piwo?
Jak najbardziej bym poszedł. Po sezonie jedno piwko nikomu
nie zaszkodzi.
...nie mógł przeklinać?
Byłoby ciężko. Czasami mimochodem puści się na treningu czy
w takcie spotkania jakąś wiązankę. Może i czasami piłkarze trochę tych
przekleństw nadużywają, ale jest to jakiś sposób na danie upustu emocjom. Poza
boiskiem, przytrafia mi się to o wiele rzadziej.
...nie istniał
zawód menedżera?
W piłce byłoby dużo lepiej. Przede wszystkim wyrównałyby się
szanse. Jest wielu zawodników, którzy nie zaistnieli, a powinni, bądź udało się
im to bardzo późno.
Panu kogoś takiego zabrakło?
Nie, tego nie powiedziałem. Po prostu znam wielu chłopaków, którzy mieli
dużo mniejsze umiejętności, a mimo to, bardzo szybko się wybili. Było to
możliwe tylko dzięki pewnym osobom. Brak agentów zweryfikowałby umiejętności
niektórych piłkarzy.
...urodził się w Argentynie czy Brazylii? Byłby lepszym piłkarzem?
Pewnie tak. W takich krajach chłopcy mają o wiele wyższe umiejętności
czysto piłkarskie. To pomaga. Chociaż, z drugiej strony, u nas kładło się
zawsze bardzo duży nacisk na charakter, który przecież nie jest bez znaczenia.
...mógł
wybrać wymarzone miejsce do życia po zakończeniu kariery?
Tajlandia. Byliśmy z żoną i muszę przyznać, że to
fantastyczne miejsce do życia. Sporo zwiedzaliśmy, ale najbardziej urzekł mnie
Bangkok. Klimat całego miasta, ludzie - bardzo mi się tam podobało. Łukasz
Gikiewicz teraz tam gra i myślę, że jest bardzo zadowolony. Komunikowaliśmy się
nawet.
...mógł zmienić w Polsce jakiś przepis,
ustawę?
Zlikwidowałbym przepis dotyczący wymaganych młodzieżowców w
niższych ligach. A wychodząc poza piłkę... W naszym kraju jest wiele do
poprawy, ale ja nie lubię narzekać. Zawsze byłem zdania, że najlepiej wyciągać
pozytywy.
...miał zdecydować czy przyjmie do domu
imigrantów?
Rodzinę imigrantów tak, ale nad kilkoma 25-letnimi mężczyznami bym się mocno
zastanowił. Chyba tylko ta pierwsza faktycznie potrzebowałaby pomocy.
...mógł
poznać każdego człowieka na ziemi?
Oczywiście chciałbym spotkać się z Iniestą.
...otrzymał propozycję udziału w „Tańcu z
Gwiazdami”?
Nie przyjąłbym zaproszenia. Lubię tańczyć, ale nie przepadam
za tego typu programami.
...wcieliłby się na chwilę w rolę dziennikarza?
To byłoby ciekawe przeżycie. Na dłuższą metę to pewnie
bardzo ciężki kawałek chleba, ale na jeden dzień fajnie byłoby stanąć po
drugiej stronie.
To kto ma cięższy kawałek chleba?
To już pan też musiałby się wypowiedzieć (śmiech). My musimy ciężko
pracować, ale rekompensują to przyjemności, na które możemy sobie potem
pozwolić.
...musiał ugotować coś na romantyczną kolację?
Postawiłbym na makaron z łososiem albo ze szpinakiem. Nic bardzo
wykwintnego. Na szczęście na co dzień gotowaniem zajmuje się małżonka.
...żona
wyłączyła w telewizji finał Ligi Mistrzów?
Sytuacja nie do wyobrażenia, bo sama lubi oglądać piłkę.
Spotkania, które po prostu trzeba obejrzeć, na pewno by nie wyłączyła. Czasami
łapie się na tym, że ogląda mecze Ekstraklasy, nawet jak nie ma mnie w domu. A
i zdarza się, że mnie krytykuje. Najczęściej po meczach, z których sam jestem
zadowolony (śmiech).
...mógł przeżyć coś raz jeszcze?
Bardzo miło wspominam awans do Ekstraklasy. Jeśli kiedyś
będę występował jeszcze w I lidze, chciałbym przeżyć coś takiego jeszcze raz.
...mógł zmienić jedną cechę swojego
charakteru?
Jestem strasznym leniuchem. Oczywiście chodzi mi o domowe
sytuacje, nie treningi. Tłumaczę to sobie tak, że wylewam na nich tyle potu, że
potem brakuje pary. Czasami żona musi powtórzyć coś parę razy, żebym faktycznie
się za to zabrał.
...za tydzień
był koniec świata?
Spakowalibyśmy się z żoną i wyjechali w jakieś bardzo fajne
miejsce. Co prawda byłoby trochę mało czasu, ale kto wie, może wylecielibyśmy
do Tajlandii?
Na bezludną wyspę zabrałbym...
Żonę, naszego sznaucera
miniaturę i piłkę.
MATEUSZ MICHAŁEK