Lech Poznań wiele zawdzięcza Rafałowi Górakowi. Ten nie oczekuje sentymentu od byłych podopiecznych. „Tak ten sport wygląda”

2024-11-23 09:49:02; Aktualizacja: 3 godziny temu
Lech Poznań wiele zawdzięcza Rafałowi Górakowi. Ten nie oczekuje sentymentu od byłych podopiecznych. „Tak ten sport wygląda” Fot. Marta Badowska / PressFocus
Norbert Bożejewicz
Norbert Bożejewicz Źródło: Transfery.info | Super Express

W sobotnie popołudnie dojdzie do starcia Lecha Poznań z GKS-em Katowice. W barwach gospodarzy zobaczymy zapewne Bartosza Mrozka, Antoniego Kozubala czy Filipa Szymczaka, którzy wiele zawdzięczają Rafałowi Górakowi i prowadzonemu przez niego zespołowi.

Drużyna z województwa wielkopolskiego korzystała w ostatnich latach bardzo chętnie z dobrych relacji łączących ją z beniaminkiem Ekstraklasy za sprawą wysyłania jej w ramach wypożyczeń kilku zawodników, którzy w późniejszym okresie rozkwitli na poziomie krajowym oraz międzynarodowym. Mowa tu o Kamilu Jóźwiaku czy Tymoteuszowi Puchaczowi.

Teraz w ich ślady zamierzają pójść reprezentujący barwy Lecha Poznań - Bartosz Mrozek, Antoni Kozubal oraz Filip Szymczak, którzy w sobotnie popołudnie staną zapewne przed szansą pokazania się na tle GKS-u Katowice.

Trener Rafał Górak wspomina bardzo dobrze niedawną współpracę z wymienioną trójką, o czym wspomniał na łamach „Super Expressu” w rozmowie z Dariuszem Leśniowskim.

- Nie zawiodłem się na żadnym z lechitów, z którymi miałem okazję pracować przy Bukowej. To bardzo dobrze ułożeni młodzi ludzie. Zawsze podkreślałem, że – poza zagwarantowaniem dużej jakości piłkarskiej swych chłopaków - Lech przygotowuje ich także do wyjazdu, do gry w nowym otoczeniu, wśród nowych ludzi. To są zawodnicy, którzy potrafią się odnaleźć w sytuacjach trudnych: na treningu, w szatni, ale i poza nią. Temperamentni - nie siedzą w kącie i przepraszają, że żyją. Jako młodzi ludzie mają na swoje prawa, są weseli i niekiedy skorzy do żartów. Ale zarazem kulturalni, potrafiący działać w grupie. Zawsze zresztą pytamy o ten mental, nie szukamy „enfant terrible”. Wolę tego rodzaju trudności zostawiać poza szatnią GKS-u - przyznał.

Jednocześnie zapewnił, że nie oczekuje od nich żadnej taryfy ulgowej, bo sam nie ma czegoś takiego w planach w stosunku do nich.

- Antek i Filip będą dla mnie tego dnia wyłącznie zawodnikami Lecha, rywalami mojej drużyny. Bo tak ten sport wygląda. Pojadę z nimi walczyć i wcale nie oczekuję, że będą mieć jakiś sentyment do Góraka. Ja do nich też go nie będę mieć tego dnia. Natomiast wiadomo, że to zawsze będą „moje dzieciaki” - odniósł się do pytania o zdobycie bramki po akcji przeprowadzonej przez duet Kozubal-Szymczak.

Trener Górak dodał jednocześnie, że współpraca na płaszczyźnie testowania w boju wychowanków Lecha Poznań przynosi profity GKS-owi Katowice, jeżeli ci sprawdzą się w macierzystej drużynie i pójdą dalej w świat tak, jak to miało miejsce w przypadku Jóźwiaka i Puchacza.

- Nie jest tak, iż GieKSa tylko płaci za wypożyczenie. Otrzymuje także profity, gdy zawodnik gra i się rozwija. Dla Lecha to też interes, bo bez tego po prostu tych chłopaków nie sprzeda dalej - powiedział.

- Współpracujemy na jasnych zasadach: po okresie wypożyczenia chłopaki wracają do Poznania i tam zapada decyzja, co dalej. Gdyby ktoś tam zdecydował, że zawodnik jest „na sprzedaż”, to zapewne usiedlibyśmy do rozmów. Ale Lech po prostu chce zobaczyć, co się z nimi dzieje, bo oni naprawdę z Katowic wracają dużo mocniejsi - dodał.

Bartosz Mrozek nawiązał współpracę ze szkoleniowcem GKS-u jeszcze, gdy ten odpowiadał za wyniki Elany Toruń w sezonie 2018/2019. Następnie w kolejnych rozgrywkach podążył za nim do ekipy z Katowic, gdzie w przeciągu dwóch lat zanotował piętnaście czystych kont w 65 rozegranych meczach.

Po opuszczeniu klubu przez bramkarza przybył do niego Szymczak, by na zapleczu Ekstraklasy popisać się jedenastoma trafieniami i dwoma asystami w 32 występach.

Natomiast Kozubal spędził w ówczesnym beniaminku elity półtora roku, przyczyniając się do wywalczenia awans za sprawą zanotowania łącznie 42 gier, okraszonych sześcioma golami i jedenastoma otwierającymi podaniami.

Teraz w ich ślady próbuje podążyć Jakub Antczak, który ma znacznie trudniejsze zadanie, bo przychodzi mu sprawdzać się w boju w najwyższej klasie rozgrywkowej, a nie jej zapleczu.

Całą rozmowę z Rafałem Górakiem możecie przeczytać na stronie sport.se.pl.