Żył i umarł według swoich zasad. Adios, Pelusa

Żył i umarł według swoich zasad. Adios, Pelusa fot. bhaskarmallick / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Na jego powitanie w niebie miał czekać cały zespół The Beatles. Ale to się nie stanie, co najwyżej Paul McCartney z Ringo Starrem zagrają na pogrzebie, gdy John Lennon i George Harrison przybiją z nim piątkę w bramie świętego Piotra. Może nawet i w ręce z kuflem piwa od George’a Besta.

Best będzie przy tym klął pod nosem, zmuszony do dzielenia się  25 listopada, „dniem wspominek”. Irlandczyk z Północy, również znany z rozrywkowego trybu życia, zmarł bowiem tego samego dnia, ale 15 lat temu, dożywszy prawie tego samego wieku - 59 lat.

***

Diego Maradona odszedł z naszego świata i postanowił zwrócić pożyczoną „Rękę Boga” prawowitemu właścicielowi.

Ta śmierć była spodziewana. Może nie odliczano dosłownie dni do niej, ale wielu było pewnych – przecież wszystkich nas to czeka, ale jego jednak prędzej niż później. Po takiej ilości przygód i doznań, jego ciało dość długo wytrzymało tony wciąganej kokainy z pośladków roznegliżowanych prostytutek. I teraz pewnie pomyślicie sobie, że jak to tak można zmarłemu nad grobem takie rzeczy pisać. Cóż, a czy po tylu latach wiadomości od lewa do prawa jego osoba nie dostarczyła nam wielu sprzecznych, kontrowersyjnych i niekiedy często negatywnych emocji? Otóż właśnie tak. Po swoim życiu wiem, że trzeba mówić prawdę.

Wbrew pozorom nie zburzy to Jego pomnika, który już w sensie dosłownym rzeźbiarze z Argentyny, będą robić na zamówienie władz każdego miasteczka w tym kraju. Bo oto ich Bożyszcze, „Człowiek ze slumsów”, „Głos uciśnionego i biednego ludu” odszedł i zostawił tych biednych Argentyńczyków samych. Wraz z tymi ich wszystkimi kryzysami tożsamościowymi i mentalnymi. To oni sami postanowili, że symbolem ich ojczyzny będzie idol, który stoczył się na samo dno. Ale wcześniej jednak zaznał najwyższych gór.

To Jemu Argentyńczycy będą oddawać cześć i hołd.

To Jemu będą stawiać wspomniane wyżej pomniki przed wjazdem do wszystkich mniejszych miast i na ich głównych placach.

To dla Niego ulice, parki i każdy skrawek trawy otrzymają imię Maradony.

To Jemu będą poświęcać strony książek i gazet na historie, które pisał swoimi nogami i jednym „zapożyczeniem z Niebios”.

To Jemu Argentyna zawdzięcza, że będzie pochłaniać się od dziś ideologię „El Pelusy” (ksywka „Puszek” wzięła się z faktu posiadania długich włosów przez Maradonę), a on sam dopisze kolejny już rozdział do swojej opasłej martyrologii.

To Jemu świat zawdzięcza, że poznaliśmy jego dobre i złe strony. To Jemu należy dopisać mistrzostwo świata z 1986 roku, które niósł na swoich ciężkich barkach. To Jemu przypiszemy boiskowy czar, styl i błysk. Stał w pierwszym rzędzie, gotowy się bić i bronił swoich kolegów, gdy oni odpłacają się tym samym.

To Jemu możemy podziękować, że pokazał nam swój rozwijający się z wiekiem talent, będąc jednym z, a może i największym z piłkarzy nożnych. Długo można by było pisać o tym, co jeszcze po sobie pozostawił.

Maradona tym samym uciekł już raz na zawsze od tych złych demonów. Przede wszystkim od ludzi, którzy żerowali na jego sławie, klepiąc go po ramieniu a z drugiej tak jak On niegdyś Anglikom, buchnęli mu parę dolarów z kieszeni.

Nie był on na tyle mądry, żeby w późniejszych latach rozróżnić dobro od zła, bo w większości droga ta wiodła ku nutce samozadowolenia.

I nie wydaje mi się, żeby z tego powodu było mu smutno.

Żył według zasad, które uważał za jedyne słuszne i nie przejmował się zdaniem innych, nawet tych najbliższych. Jego kokainowa droga była dłuższa niż wszystkie autostrady świata i stanowiła przyczynę jego stopniowego upadku.

A symbolem pozostało szambo, z którego w ostatniej chwili wujek Diego wydobył malutkiego chłopca, gdy miał dopiero 3 lata. Póki trzymasz głowę ponad gównem, masz jeszcze zawsze szansę się z niego wydostać. To była lekcja życia.

Maradona zostawił serce, które biło w rytmie tanga Gardela, słodzonego ciosami wyprowadzanymi przez Monzona. Przemawiało one jak Evita Peron, ale już Borgesa to ona nie słuchało. I wśród tych postaci bohaterskich, znaczących acz tragicznych, nazwisko Maradony znalazło swoje zasłużone miejsce.

Niewiele było w tym tekście piłki. Ale wiecie co? Wszyscy widzieliśmy jak, za co i po co mu dziękujemy, że był z nami przez te 60 lat. I to powinno nam wystarczyć w tak trudnych dziś czasach.

Adios, Pelusa.

MICHAŁ BOROWY

Więcej na temat: Diego Armando Maradona Argentyna

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Xabi Alonso zaskoczy wszystkich?! Sensacyjna decyzja wisi w powietrzu Xabi Alonso zaskoczy wszystkich?! Sensacyjna decyzja wisi w powietrzu „Kot bijący się echem w zupełnej d*pie”. Artur Boruc odpowiada TVP Sport „Kot bijący się echem w zupełnej d*pie”. Artur Boruc odpowiada TVP Sport Nowy faworyt do zastąpienia Jürgena Kloppa w Liverpoolu?! Nowy faworyt do zastąpienia Jürgena Kloppa w Liverpoolu?! Xabi Alonso coraz bliżej nowego klubu?! Wyraźny lider Xabi Alonso coraz bliżej nowego klubu?! Wyraźny lider Wtedy Arkadiusz Milik wróci do reprezentacji Polski. Michał Probierz deklaruje Wtedy Arkadiusz Milik wróci do reprezentacji Polski. Michał Probierz deklaruje „Albo będziemy sku*wielami, albo dostaniemy wpie*dol”. Wojciech Szczęsny nie owijał w bawełnę „Albo będziemy sku*wielami, albo dostaniemy wpie*dol”. Wojciech Szczęsny nie owijał w bawełnę Szykuje się ciekawy powrót do Lecha Poznań?! „Jest ostatnio w gazie” Szykuje się ciekawy powrót do Lecha Poznań?! „Jest ostatnio w gazie” OFICJALNIE: Znów to zrobił... Sandro Tonali oskarżony o obstawianie zakładów po transferze do Newcastle United OFICJALNIE: Znów to zrobił... Sandro Tonali oskarżony o obstawianie zakładów po transferze do Newcastle United

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy