Niedokończona bajka z Osijeku: Nenad Bjelica

Niedokończona bajka z Osijeku: Nenad Bjelica fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

Chłodna kalkulacja, analityczny umysł i marzenie, które popychało go do przodu. To samo, dzięki któremu zdobył miłość kibiców. A w głowie do tej pory pozostał jeden klub…

Kohorta Osijek

Jedan je Bjelica Nenad! Wszystko zaczęło się w Osijeku i na dobrą sprawę mogłoby znaleźć tam swój kres, ale to miała być jedna z tych bajek, które nie mają końca. Nedovršenu osječku bajku (przyp. red. niedokończona bajka z Osijeku)to opowieść o zawodniku, którego nazwisko brzmiało głośno i dotknęło nieba.

(facebook.com; @BjelicaNenad – pocasni gradanin Osijeka)

A to miasto jak każde inne. Silnie dotknięte wojną, wielokrotnie ostrzeliwane, zniszczone – „idealnie” wpisujące się w krajobraz Bałkanów. Węgrzy mówią na nie „Eszék” skąd najpewniej zaczerpnięte zostało stare nazewnictwo na mieszkańców, Eseker. On był jednym z nich. Nenad Bjelica, prawdziwy, zasłużony obywatel Osijeku (kibice chcieli nawet uprawomocnić nadane mu honory, powstał fanpage na facebooku…).

-Kohorta? Coś tam słyszałem, że mnie kochają, ale tak właściwie to nigdy nie zrobiłem czegoś tak wielkiego, żeby zasłużyć sobie na takie traktowanie. To chyba wyszło tak po prostu, że zyskałem sobie przychylność kibiców zwykłą grą, zachowaniem poza boiskiem, mówił Nenad Bjelica w obszernym materiale, który ukazał się na nogometni-magazin.com. Najbardziej zagorzali entuzjaści lokalnego klubu nigdy nie szczędzili gardeł, a nowy trener poznańskiego Lecha był dla nich prawdziwą, żywą legendą. A przecież zasłużyć na szacunek ultrasów wcale nie jest tak łatwo…

Nenad Bjelica swoją przygodę z futbolem rozpoczął w maleńkim klubie Metalac Olt, gdzie mając zaledwie 18 lat był w stanie strzelić 6 goli w 9 spotkaniach. To i jego wielki talent okazały się być wystarczające, żeby trafił na celownik NK Osijek. Drużyny, która miała wygrywać.  Bjelica szybko uzyskał tytuł „narodowej nadziei”, ponieważ walnie przyczynił się do trzeciego miejsca ekipy na koniec sezonu i… wzbudził zainteresowanie jednego z gigantów europejskiego futbolu. Atletico Madrid. Został zaproszony na testy i spędził tam kilka tygodni, rozegrał parę meczów i nawet w jednym z nich udało mu się zanotować aż 3 trafienia. Tak właściwie to do tej pory nie do końca wiadomo, czemu ostatecznie na kontrakcie nie znalazł się jego podpis. Pewnie sprawy potoczyły się tak a nie inaczej ze względu na wielką rywalizację w zespole i obecność  zagranicznych gwiazd w składzie: m.in. Paulo Futre i Bernda Schustera.

(źródło: bjelica.com.hr)

Uchodził za świetnego kreatora gry w środku pola. Był bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Zresztą, w 1992 r. grał już w seniorskiej drużynie NK Metalac. To, co odróżniało Bjelicę od innych graczy  siedziało w jego głowie: od zawsze wiedział, że będzie piłkarzem. Chciał nim być. I zmierzał do celu. Zresztą, jak sam mówił jeszcze parę lat temu, „Wcale nie ma aż tylu chłopaków, którzy codziennie koncentrują się na treningu i są święcie przekonani, że to im pomoże. Zresztą, nie wszyscy mają dogodne warunki, innym brakuje motywacji. A bez tego nic się nie osiągnie.”.

On też nie miał. Chociaż nie mógł narzekać na wsparcie ze strony rodziców, to na nim samym zostało odciśnięte piętno tragicznych wydarzeń, które szargały całym Półwyspem Bałkańskim: „Wielokrotnie, przez kilka dni musieliśmy się ukrywać w piwnicy. To było jedyne bezpieczne miejsce w czasie bombardowania”, wspominał w rozmowie dla kleinezeitung.at. I tak tu wrócił. Nie przeszkodziła mu hiszpańska przygoda, nie zraziła trudna sytuacja w kraju.

Dlatego jest to bajka. Mimo zwrotów akcji, mimo wydarzeń trudnych i niekiedy traumatycznych.

„Nie jestem w stanie niczego porównać do magicznej jesieni 2000 roku, po której zakończeniu zostałem wybrany najlepszym chorwackim zawodnikiem roku. Niewątpliwie jest to największy sukces w całej mojej karierze. Tak, jestem dumny, ponieważ zostałem nagrodzony tym tytułem, grając w stosunkowo małym klubie. Nie w żadnym Dinamo, Hajduku, czy wielkiej europejskiej ekipie. To był Osijek”, opowiadał w materiale, który ukazał się na monitor.hr.

Chociaż nie był faworytem to zgromadził aż 87 punktów, czyli o 28 więcej niż Niko Kovac (HSV), który został nagrodzony drugim miejscem (pierwszy od prawej, monitor.hr).

Był wyjątkiem spośród piłkarzy. Jeszcze utrzymując piłkę przy nodze, na życie spoglądał bardzo trzeźwo, z ogromną dozą rezerwy. Wspierała go rodzina, ale wszystko było wyważone: „Tata (przyp. red. Bożo)  nigdy niczego mi nie narzucał, nie ingerował w moją karierę”. Inna kwestia, że pochodził z Czarnogóry i bardzo wielu Chorwatów po prostu go nie akceptowało. Bjelica opowiadał, że „nagle miał wrogów po obu stronach (przyp. red. chorwackiej i czarnogórskiej)”.Karta się odwróciła i przeszłość ojca przestała na niego rzutować. Zaczęli go wspierać kibice. A po powrocie pod jego oknem jeszcze przez długi czas brzmiało głośne „Jedan je Bjelica Nenad!”.

Hiszpański sen

Poza granicami kraju również potrafił się odnaleźć. Fani za nim podążyli. No, co prawda nie były to okrzyki rodem z Osijeku, ale… równie pokrzepiające i czyniące z niego postać szanowaną, rozpoznawalną.

(źródło: revistastriker.blogspot.com do tekstu Rafaela Gallego)

Zanim to jednak nastąpiło, zanim w barwach Albacete rozegrał 90 meczów, został królem strzelców i drugim kapitanem, o mały włos nie zachłysnął się słoną wodą Morza Śródziemnego. Jego początki były bardzo trudne. Trener Julian Rubio przez długi czas nie decydował się obdarzyć Chorwata należytym kredytem zaufania przez co na debiut musiał poczekać aż do 7. kolejki i meczu przeciwko Burgos (4:0, zastąpił Julio Solera). Stopniowo, powoli, szkoleniowiec zaczął dostrzegać w nim coś więcej, dawał mu więcej minut aż do momentu, gdy… został zwolniony na rzecz Víctora Espárrago, który wolał składać „jedenastkę” z typowych weteranów. Zresztą, najbardziej pomocne okażą się tu statystyki, bowiem Bjelica wrócił w 36. kolejce i… 10 minut w starciu z Oviedo. Jego pierwszy sezon na obczyźnie przeszedł do historii jako okres posuchy i postępującego marazmu. Wszak 7 spotkań i zero goli nikogo nie napawały optymizmem…

Nenad Bjelica nie należy do osób, które łatwo się poddają nawet, gdy na horyzoncie trudno odnaleźć jakieś delikatne symptomy zmiany stanu rzeczy. Nie pomagały mu kontuzje „rywali”, przyrastał do ławki aż do momentu, gdy stanowisko szkoleniowca objął sam Benito Floro. To on był na tyle odważny, żeby postawić całe galeony na Chorwata. Łącznie w ciągu dwóch sezonów otrzymał szansę zaprezentowania swoich umiejętności w 71 meczach (94/95 – 8 goli w lidze i pucharach). A co z Albacete? A no, indywidualne sukcesy zawodnika zbiegły się w czasie i drużyna dotarła aż do półfinału Copa del Rey, wcześniej eliminując Zaragozę i Atletico. Ostatecznie zabrakło im sił, żeby zwyciężyć w szrankach z Valencią.

A Bjelica odwdzięczył się za to, że nie rzucili mu kontraktu na stół…

„To Gines Melendez i Rafael Candel są architektami mojego sukcesu w Albacete. Ten pierwszy śledził moje poczynania od dawna, był na kilku meczach w Osijeku i jego rekomendacja okazała się być bardzo wartościowa”, opowiadał Nenad Bjelica dla citadellaspezia.com długo po tym jak hiszpański sen był tylko mglistym wspomnieniem.

Wróćmy do tego, cofnijmy się w czasie do momentu, gdy kluby z Półwyspu Iberyjskiego przepychały się chcąc dostąpić względów Chorwata. Padło na Betis. Padło na Las Palmas. W rozwoju kariery przeszkodziły mu kontuzje, ale pobyt w Hiszpanii zawsze będzie miło wspominał. Wszak, każdego dnia nie strzela się goli samej Barcelonie…

W barwach Queso Mecánico przeżywał piękne chwile jak np. zwycięskiego gola na Camp Nou (od 13:10).

Słowa przekuć w czyn

Wszystkie powyższe wydarzenia można sprowadzić do jednego mianownika: Nenad Bjelica nie miał problemów, żeby odnaleźć się w nowym środowisku i nawet pomimo przeciwności losu potrafił wyjść obronną ręką. W tym wszystkim nie zapominał o tym, co było dla niego najważniejsze: rodzina i Osijek.

„Razem z Kurtoviciem skoncentrowaliśmy się na budowie setki nowych apartamentów w naszym rodzinnym mieście. Oczywiście to on odgrywa największą rolę w tym biznesie, ale chciałem dołożyć swoją cegiełkę. Zresztą, taka praca bez pełnego zaangażowania i „na dystans” nie byłaby możliwa”, opowiadał szkoleniowec dla nogometni-magazin.com. Nenad Bjelica wykorzystał swoją rozpoznawalność i zaufanie od kibiców, żeby odwdzięczyć się miastu, w którym zaczęła się jego wielka przygoda. Teraz staje przed kolejną, równie ogromną próbą charakteru. A nuż ten analityczny umysł, chłodny osąd i wielka energia okażą się być strzałem w „dziesiątkę”? Przecież Nenad Bjelica to jeden z tych, którzy potrafią zarażać zaangażowaniem…

Źródła: kohorta.net, bjelica.com.hr, revistastriker.blogspot.com, nogometni-magazin.com, monitor.hr, hrsport.net, aupaalba.es, kleinezeitung.at.

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] OFICJALNIE: Poznaliśmy drugiego beniaminka Serie A i komplet uczestników baraży OFICJALNIE: Poznaliśmy drugiego beniaminka Serie A i komplet uczestników baraży PSG odblokowało środki na wielkie transfery PSG odblokowało środki na wielkie transfery Bayern Monachium wytypował następcę Alphonso Daviesa. Piłkarz otwarty na hitowy transfer Bayern Monachium wytypował następcę Alphonso Daviesa. Piłkarz otwarty na hitowy transfer Joselu z szansą na duży transfer do Premier League. Real Madryt ma jednak priorytet Joselu z szansą na duży transfer do Premier League. Real Madryt ma jednak priorytet To on ma zastąpić Kyliana Mbappé To on ma zastąpić Kyliana Mbappé PSG z transferem bramkarza za ponad 25 milionów euro?! To może być nowy konkurent Gianluigiego Donnarummy PSG z transferem bramkarza za ponad 25 milionów euro?! To może być nowy konkurent Gianluigiego Donnarummy Rafał Collins z „informacją dla kibiców Zagłębia Sosnowiec” Rafał Collins z „informacją dla kibiców Zagłębia Sosnowiec” OFICJALNIE: Kylian Mbappé odchodzi z Paris Saint-Germain OFICJALNIE: Kylian Mbappé odchodzi z Paris Saint-Germain

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy