Andrij Łunin trafił do Realu Madryt z Zorii Ługańsk w 2018 roku. Wtedy liczono, że utalentowany golkiper docelowo będzie podstawowym bramkarzem wicemistrza Hiszpanii.
Od tamtej pory minęło już ponad pięć lat, a sytuacja Ukraińca nadal nie uległa poprawie.
Jego kontrakt wygasa 30 czerwca 2024 roku i do tej pory nie został przedłużony.
Kiedy na początku sezonu kontuzji doznał Thibaut Courtois, to Łunin wierzył, że otrzyma swoją szansę od Carlo Ancelottiego. Włoch nakazał jednak pozyskać kogoś innego i wybór padł na Kepę.
To mocno poirytowało 24-latka, który od jakiegoś czasu nosi się z zamiarem zmiany zespołu. Czy ostatnia poniekąd wymuszona szansa od trenera zmieni jego podejście?
O to pytana była na Instagramie żona zawodnika. Anastasiia Tomazova zadeklarowała, co musi się wydarzyć, by Ukrainiec zmienił zespół.
- Jeśli znajdzie się klub, który pozwoli mu grać, myślę, że odejdziemy. Jeśli będzie grał, jesteśmy gotowi na przeprowadzkę - napisała.
24-latek rozegrał w tym sezonie trzy mecze. W dwóch z nich notował czyste konta.