Bonin na wylocie z Polonii

Polonia Warszawa zamierza wypożyczyć Grzegorza Bonina. Mimo że pomocnik "Czarnych Koszul" w rundzie jesiennej prezentował się fatalnie, jest nim zainteresowanych wiele klubów ekstraklasy.

"Bonio" miał zastąpić w Polonii Adriana Mierzejewskiego, którego stołeczny klub wytransferował do Turcji, ale nie podołał temu zadaniu. Wystąpił w zaledwie 5 spotkaniach, nie trafiając do siatki ani nie zaliczając asysty.

-Może w innym zespole Bonin zacznie grać na miarę swoich zarobków? -zastanawia się rozgoryczony właściciel Polonii Józef Wojciechowski, który ma już dosyć płacenia 80 tys. zł miesięcznie.

W poniedziałek "Czarne Koszule" podpisały kontrakt z Aviramem Baruchyanem, więc w tej sytuacji szanse Bonina na grę w pierwszym składzie zmalały niemal do zera. Korzystnejsze dla niego i klubu będzie wypożyczenie.

W poprzednim tygodniu z szefem warszawskiego klubu kontaktował się Jerzy Wolas z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Nie podjął jednak negocjacji w sprawie pozyskania pomocnika, bo beniaminka nie byłoby stać na płacenie mu nawet połowy pensji, jaką otrzymuje w stolicy.

Boninem zainteresowane są również Lechia Gdańsk, Cracovia i Zagłębie Lubin. Jestem trochę zaskoczony tym, że tyle klubów chciałoby pozyskać gracza, który w rundzie jesiennej grał bardzo słabo. Niestety w polskiej lidze zbyt często patrzy się na to, jak zawodnik prezentował się w przeszłości niż w ostatnich meczach - twierdzi były reprezentant Radosław Gilewicz.

Dla Bonina wypożyczenie to bardzo dobra opcja. W Polonii trudno byłoby mu odbudować zaufanie właściciela klubu. Poza tym to piłkarz, który nie nadaje się do czołowego zespołu w kraju. W średnich drużynach ligi, czy w broniących się przed spadkiem, może być za to ważnym, a może nawet niezastąpionym ogniwem – dodaje Gilewicz.

"15-tka" 3-go obecnie zespołu T-Mobile Ekstraklasy w poprzednich swoich klubach prezentował się znakomicie. Po zakończeniu sezonu 2010/2011 pozyskaniem Bonina było zainteresowane kilka klubów. Sam zawodnik wybrał jednak najatrakcyjniejszą finansowo, tłumacząc się "chęcią walki o najwyższe cele".

W reprezentacji zadebiutował już w listopadzie 2005 roku u Edwarda Klejndinsta. Później powoływany był również przez Pawła Janasa, Leo Beenhakkera, Stefana Majewskiego u których jednak nie zagrał nawet minuty.

We wrześniu 2010 roku został powołany również przez obecnego selekcjonera Franciszka Smudę na mecze towarzyskie z USA i Ekwadorem, w których standardowo nie wystąpił. Licznik urodzonego w Tczewie zawodnika zatrzymał się więc na 1 spotkaniu.