Dlatego Reguilón odszedł z Realu Madryt

Reguilón awansował do pierwszego zespołu przed rozpoczęciem sezonu 2018/2019, kiedy na ławce trenerskiej zasiadał jeszcze Julen Lopetegui. Prawdziwą szansę otrzymał jednak dopiero wtedy, gdy doszło do zmiany szkoleniowca i zatrudniony został Santiago Solari. Argentyńczyk znał doskonale lewego defensora z klubowych rezerw i to dlatego tak szybko mu zaufał. 23-letni dziś zawodnik posadził na ławce wielce zasłużonego Marcelo, ale po czasie można śmiało powiedzieć, że była to słuszna decyzja ze strony trenera.

Kiedy doszło do powrotu Zinédine’a Zidane’a, Hiszpan został odstawiony na boczny tor. W efekcie latem wysłano go na wypożyczenie do Sevilli, podczas którego zaprezentował pełnie swoich ogromnych umiejętności. To z kolei zaowocowało zainteresowaniem Manchesteru United, Chelsea czy Tottenhamu Hotspur.

Zatrzymać go chcieli również Andaluzyjczycy oraz… zarząd Realu Madryt. Kierownictwo cały czas pokładało nadzieję w trzykrotnym reprezentancie, dlatego do ostatniej chwili nalegało na wpisanie do umowy transferowej odpowiedniej klauzuli umożliwiającej odzyskanie zawodnika w przyszłości. Być może wtedy, gdy w stolicy Hiszpanii nie będzie już „Zizou”.

Jak przekonuje „El Confidencial”, prawdziwą przyczyną odejścia był konflikt na linii Luca Zidane-Sergio Reguilón. Przypomnijmy, że francuski bramkarz i zarazem syn mistrza świata z 1998 roku dopiero po zakończeniu sezonu 2018/2019 odszedł na wypożyczenie do Racingu Santander, po czym pożegnał się definitywnie z „Królewskimi”. Wcześniej pełnił rolę trzeciego golkipera i trenował z pierwszą drużyną.

Do tej pory wydawało się, że wspomniany Hiszpan odszedł z powodu konkurencji w postaci Ferlanda Mendy’ego oraz Marcelo, ale i osobistych preferencji szkoleniowca.

Bilans obecnego piłkarza „Kogutów” w ekipie z Estadio Santiago Bernabéu to 22 spotkania i trzy asysty.