„Jak myślicie, co oni palą na Emirates?!” - tak brzmi wpis właściciela Liverpoolu zamieszczony na Twitterze w związku z drugą ofertą wystosowaną przez władze Arsenalu Londyn w sprawie pozyskania Urugwajczyka Luisa Suáreza. Mianowicie, klub z Londynu złożył Liverpoolowi dosyć niezwykłą i rzadko spotykaną ofertę transferową w wysokości 40.000.001. Wszystko to po to, aby uruchomić klauzulę odstępnego zawartą w kontrakcie Suáreza, która wynosi 40 milionów funtów. Jeden funt to nie dużo, ale Liverpool musiał poinformować swojego zawodnika o wpłynięciu do klubu oferty transferowej dotyczącej jego osoby. Oczywiście nie musiał jej przyjmować, czego zresztą nie zrobił.
W ten sposób Liverpool tego lata odrzucił już drugą ofertę ze strony Arsenalu, której przedmiotem był były napastnik Ajaksu Amsterdam. Pierwsza wynosiła 30 milionów funtów, kolejna była zwiększona o 10 milionów i jednego funta oraz, jakby to nie wyglądało, uruchomiła klauzulę odstępnego zawartą w kontrakcie Suáreza. Trzecia może skłonić działaczy klubu z Anfield Road do ponownego przemyślenia sprawy transferu swojego najlepszego napastnika. Gdyby Liverpool zdecydował się sprzedać swojego asa do Arsenalu, to bez wątpienia byłby to najdroższy zakupiony zawodnik przez Kanonierów w historii. Do tej pory największą sumę - 15 milionów funtów - zapłacono w 2009 roku za Andrieja Arszawina.
Klub z The Emirates nie pozostaje bez szans na pozyskanie urugwajskiego snajpera - Luis Suárez podkreśla, że chce odejść z Liverpoolu do zespołu, w którym miałby szansę występować w elitarnej Lidze Mistrzów. Kanonierzy muszą się jednak liczyć z tym, że mogą wydać grube miliony na zawodnika, z którego usług nie będą mogli skorzystać w pierwszych sześciu spotkaniach nowego sezonu Premier League.
Można się tylko zastanawiać, co miał na myśli właściciel Liverpoolu zamieszczając taki wpis na Twitterze - czy w ten sposób skomentował próby pozyskania przez Kanonierów gwiazdy reprezentacji Urugwaju, czy też w dość ironiczny sposób chciał przedstawić, ile według niego jest wart Suárez dla londyńczyków…