Od pierwszego gwizdka arbitra gospodarze starali się zdominować rywali i w dużej mierze się im to udawało. Byli jednak bezradni wobec zabójczych kontr przeciwnika, który do granic możliwości wykorzystywał doskonałą motorykę swoich najbardziej wysuniętych zawodników. Po jednym z takich zagrań, już w dziewiątej minucie spotkania, na prowadzenie wyszli Belgowie, a bramkę w dosyć kuriozalny sposób zdobył Emmanuel Dennis.
Abstrahując od tego, już w momencie zagrania piłki do Percy’ego Tau, Sergio Ramos na moment zatrzymał się i podniósł rękę do góry, sygnalizując spalonego. Następnie, kiedy zauważył, że akcja jest kontynuowana, żwawo ruszył w kierunku adresata futbolówki, lecz w końcowym fragmencie jeszcze raz postanowił podnieść rękę do góry, jednocześnie wybijając się z rytmu biegu. Jak zauważają dziennikarze „AS-a”, w ten sposób kapitan „Królewskich” przekreślił swoje szanse na zatrzymanie rywala.
33-latek zapomniał zatem o istnieniu systemu VAR, który tak jak w tym przypadku, interweniuje, kiedy sędziowie popełnią błąd dotyczący odgwizdania pozycji spalonej (arbiter liniowy podniósł chorągiewkę i wydawało się, że gola nie będzie, wtedy sprawę w swoje ręce wzięli sędziowie odpowiedzialni za obsługę systemu VAR). Tym samym protesty środkowego obrońcy na niewiele się zdały.
Można go jednak rozliczyć, bowiem w hiszpańskiej ekstraklasie, w myśl najnowszych wytycznych, sędziowie każdorazowo mają opóźniać odgwizdanie pozycji niedozwolonej, jeśli gracz ma przed sobą otwartą drogę do bramki lub znajduje się w klarownej sytuacji do strzelania gola. Widzimy zatem, że w rozgrywkach organizowanych przez UEFA wygląda to zgoła odmiennie. W związku z tym Hiszpan mógł się po prostu pogubić. Na osłodę Real Madryt ostatecznie zremisował z Club Brugge 2:2.