31-krotny
reprezentant Polski trafił do zespołu mistrza kraju w 2017 roku.
Jego pozycja w nim mocno osłabła, gdy do Warszawy przyszedł Sá
Pinto. Najpierw doświadczony pomocnik stracił miejsce w składzie, a
następnie nie było go nawet w kadrze. Koniec końców zimą opuścił
Łazienkowską, przenosząc się do Śląska Wrocław.
W
niedawnym wywiadzie dla „PS” Sá Pinto stwierdził m.in., że
Mączyński nigdy nie zaakceptował, iż odsunął go od drużyny i
uznał, że nie potrzebuje jego toksycznych zachowań. Pomocnik miał
chociażby nie podać mu ręki.
Teraz Mączyński
odpowiedział Portugalczykowi, przytaczając m.in. pewną
sytuację:
- Mieliśmy, co chcę podkreślić, wolne, byłem w
domu. O godzinie 11 dostałem telefon, że natychmiast mam przyjechać
do klubu. Informację przekazywał mi kierownik, ale słyszałem
trenera, który był obok. Tłumaczyłem, że tak szybko nie mogę,
bo dzieci są na zajęciach i będę musiał się nimi zaopiekować,
więc przyjadę przed zaplanowanym na 17 treningiem. Ale reakcja
trenera była ostra: „To są moje rodzinne sprawy, które go nie
interesują i jeśli w 30 minut nie pojawię się w klubie,
wiadomość, że nie wykonuję jego poleceń, zostanie przekazana do
prezesa”. Przyjechałem bardzo zdenerwowany, a trener tylko dolał
oliwy do ognia. Usłyszałem, że na razie nie ma dla mnie czasu, bo
rozmawia ze sztabem. Mówię mu, że mamy czas dla siebie i muszę
odebrać dzieci z zajęć, a on jeszcze raz: kompletnie go to nie
interesuje, on jest tu najważniejszy, a ja mam być na każde
polecenie, bo jestem pracownikiem klubu.
- Pan Sá Pinto i
szacunek dla innego człowieka? To jest szczyt hipokryzji. Nie
podałem mu ręki i to była reakcja na jego wcześniejsze
zachowanie. Nie interesowała go moja rodzina, nie uszanował jej,
więc dlaczego ja miałbym szanować takiego człowieka? Coś
podobnego przeżył Jose Kante. Po meczu z Pogonią były dwa dni
wolnego, postanowił odwiedzić syna, to były dla niego ważne
prywatne sprawy. Nie uszanował tego człowiek, który swoją drużynę
często nazywa „familią”. Przecież to śmieszne i żałosne
zarazem.
- Ludzie uważają pana Sá Pinto za trenera z zasadami i mocnym charakterem. Dla mnie jest zwykłym tchórzem, który tylko gra twardego. Sam mówi, że nie lubi tchórzy. Ja też nie lubię. Nigdy nie pracowałem z kimś tak nieszczerym jak Sá Pinto. Nie miałem konfliktu z innymi trenerami, zawsze umiałem się dostosować do uczciwych reguł - powiedział Mączyński (cały wywiad TUTAJ).
31-latek rozegrał w barwach Legii w sumie 46 spotkań. Odkąd przeniósł się
do Śląska, zanotował trzy występy w Ekstraklasie.