Marco Reus nieprzerwanie od ponad dekady broni barw Borussii Dortmund. Wychowanek drużyny z Zagłębia Ruhry wrócił w 2012 roku do macierzystej ekipy po udanym okresie w tej drugiej Borussii z Mönchengladbach.
Przez ostatnie lata 33-latek przeżywał na Signal Iduna Park wzloty i upadki - te spowodowane głównie kontuzjami. Niemiec otrzymywał wiele ofert, które zapewniłyby mu znaczny awans sportowy i więcej zer na koncie bankowym. Wszechstronny atakujący pozostawał niewzruszony na wszelkie zakusy.
Czasy świetności Reusa z pewnością minęły. Nie ma tutaj mowy o drastycznym regresie, gdyż 48-krotny reprezentant kraju nadal odgrywa dość istotną rolę w składzie, notując w bieżącej kampanii 24 występy. Te okrasił ośmioma golami i siedmioma asystami.
Przyszłość urodzonego w 1989 roku zawodnika nie jest jasna. Kontrakt weterana, który na poziomie Bundesligi rozegrał już prawie 360 spotkań, wygasa latem, co potęguje spekulacje.
Reus nie ukrywa, że to w Borussii Dortmund chciałby pożegnać się z futbolem. Jak przekonuje „Bild”, trzykrotny zawodnik roku niemieckiej ekstraklasy zrobi wiele, by spełnić swój cel.
Skrzydłowy, zarabiający do tej pory dwanaście milionów euro, zgodził się na pięciomilionową obniżkę pensji.
Postawa 33-latka powinna znacznie przyspieszyć negocjacje.
Na ten moment wiele wskazuje, że te zakończą się pomyślnie dla obydwu stron.