Urodzony 26 listopada 1998 roku zawodnik 10 lat temu został potrącony przez ciężarówkę. Jak sam mówi: - Nigdy nie zapomnę momentu wypadku. Byłem cały czas świadomy i czułem okropny ból. Na szczęście bardzo szybko trafiłem do szpitala.
Natychmiastowe
przewiezienie do szpitala uratowało życie Lambru. Lekarze byli
jednak zmuszeni usunąć część jego ramienia.
- W samym
szpitalu spędziłem około półtora miesiąca. W zasadzie cały
czas leżałem w łóżku. Nie mogłem się ruszać. Gdy patrzę na
swoje blizny, zawsze sobie wszystko przypominam. Mimo bólu,
powiedziałem sobie jednak wtedy, że na tym nie zakończą się moje
starania dotyczące pozostania piłkarzem.
- Gdy wróciłem
do pełni sił i pojawiłem się na murawie, musiałem uczyć się
zupełnie nowych rzeczy. Większość z nich związana była z
padaniem, uważając na lewą rękę. Nigdy nie grałem asekurancko.
Byłem silny. Piłka nożna jest właśnie dla takich ludzi -
przyznał jakiś czas temu zawodnik, który obecnie używa
profesjonalnej protezy.
Jak podkreśla jeden
z jego pierwszych trenerów, Cristian Nica: - Mimo obaw, że Cosmin
będzie musiał zrezygnować z piłki, on sam udowodnił, że jest
prawdziwym wojownikiem i zwycięzcą.
Czas pokazał, że wysiłki młodego gracza się opłaciły. We wrześniu wystąpił on w meczu Pucharu Rumunii, w którym pierwsza drużyna Petrolul grała z ekipą Flacara Moreni. Na boisko wybiegł w podstawowym składzie.