Kończy się powoli pewna era w Bayernie Monachium. Latem z klubem pożegnał się przecież Robert Lewandowski, a niechybnie do zakończenia kariery zbliżają się też między innymi Manuel Neuer, a także Thomas Müller.
Tych zawodników będziemy mieli okazję obserwować jeszcze na boiskach Bundesligi przynajmniej przez dwa sezony, bo ich kontrakty z mistrzem Niemiec będą obowiązywały do 30 czerwca 2024 roku.
Ze sporym ciosem trzeba poradzić sobie u szczytu władz. W czwartek bowiem pojawiła się informacja o odejściu z klubu dyrektora do spraw finansowych, Jana-Christiana Dreesena.
- Miałem wspaniałe dziesięć lat w tym klubie. Pod względem tak finansowym, jak i sportowym, był to najbardziej udany okres w historii klubu, a dla mnie jednocześnie wielki zaszczyt, że mogłem mieć w to swój wkład. Po długim namyśle i niezwykłej dekadzie doszedłem do wniosku, że pora na nowo zdefiniować swoje cele - stwierdził.
Choć dla wielu fanów Dressen może być postacią anonimową, w samych superlatywach na jego temat wypowiadają się dziennikarze „Bilda”, którzy mają niemałe pojęcie na ten temat. Stwierdzili oni nawet, że „utrata 55-latka jest równa odejściu Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony”.
Gazeta podkreśla jednocześnie, że to właśnie za kadencji Niemca „Bayern był właściwie jedynym czołowym klubem w Europie, który przeszedł przez pandemię koronawirusa praktycznie bez strat finansowych”. To powinno uzmysłowić, jak ważną postać stracili w Bawarii.
Co było powodem odejścia Dressena? Okazuje się, że brakowało „chemii” pomiędzy nim a głównymi decyzyjnymi w klubie: byłym prezesem Karlem-Heinzem Rummenigge oraz obecnym szefem, Oliverem Kahnem, oraz dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidžiciem.
Od lipca 2023 roku schedę po 55-latku przejmie Michael Diedrich.
![Relacje transferowe na żywo [LINK]](img/ads/relacje.jpg)
