Jeszcze do wczoraj „Oranje” mieli matematyczne szanse na awans na Mundial 2018, ale ze względu na bilans bramkowy Szwecji, potrzebowali naprawdę wysokiego zwycięstwa. Mecz udało się wygrać, lecz tylko 2:0, co oznacza dla Holendrów, że nie zagrają nawet w barażach, choć mają tyle samo punktów co podopieczni Janne Anderssona. Autorem obu bramek był Arjen Robben, który później wyznał, że był to dla niego ostatni mecz w reprezentacji.
- Chcę się teraz skupić na grze w klubie. To odpowiedni czas, by przekazać pałeczkę następnemu pokoleniu - stwierdził kapitan „Oranje”.
Robben rozstaje się z drużyną narodową w nie najlepszych okolicznościach. Wcześniej odnosił z nią spore sukcesy, ale ostatnie lata nie były dla Holendrów już tak kolorowe. Nie udało im się zakwalifikować na EURO 2016, a teraz także na przyszłoroczny Mundial. Kraj, który dał piłkarskiemu światu wielu legendarnych graczy będzie musiał postarać się o wyjście z kryzysu bez pomocy skrzydłowego Bayernu.
Wychowanek Groningen zadebiutował w seniorskiej reprezentacji w kwietniu 2003 roku w meczu z Portugalią. Miał wtedy 19 lat, a za sobą doświadczenie zgromadzone z młodzieżowych kadr Holandii. Już rok później otrzymał powołanie na EURO 2004. Przez wiele lat stanowił o sile zespołu, aż w końcu został wynagrodzony opaską kapitańską.
W koszulce „Oranje” wystąpił w niemal 100 spotkaniach - dokładniej jego licznik zatrzymał się na 96 meczach. W tym czasie zdobył 37 goli, a także zaliczył 29 asyst. W 2010 roku sięgnął z Holandią po wicemistrzostwo świata, drużyna przegrała po dogrywce z Hiszpanią. Z kolejnego Mundialu Holendrzy wrócili z brązowym medalem.