OFICJALNIE: W Chorwacji bez zmian. Dinamo Zagrzeb mistrzem kraju

Hegemonia w kraju nad Adriatykiem trwa nieprzerwanie od sześciu lat. Jej przedłużenie nastąpiło szybciej, niż przypuszczano.

W zapewnieniu trofeum pomógł goniący Dinamo Hajduk Split, który w sobotnie popołudnie zanotował trzecią porażkę z rzędu, tym razem na tle NK Varaždin.

Podopieczni Sergeja Jakirovicia wykorzystali potknięcie wicelidera, pokonując przed własną publicznością NK Osijek. Gola na wagę triumfu w ekstraklasie strzelił Arijan Ademi w 72. minucie.

Tym samym sytuacja w tabeli ułożyła się tak korzystnie, że na dwie kolejki przed końcem zagrzebianie zwiększyli przewagę do siedmiu punktów. Matematyka w tym przypadku jest ich sprzymierzeńcem i z pewnością nie zostaną strąceni z tronu.

Dinamo bardzo długo musiało czekać na wdrapanie się na szczyt tabeli. Po raz pierwszy zameldowało się dopiero pod koniec kwietnia.

„Modrich” z rytmu nie wybiło nawet kiepsko przepracowane okno transferowe, przede wszystkim pod kątem planowanego powrotu Josipa Brekalo. Reprezentant Chorwacji miał wrócić do macierzystego klubu, ale jego usługi na zasadzie wypożyczenia przejął Hajduk Split. Nie udało się także dograć przeprowadzki Dejana Lovrena.

Ostatecznie na Maksimir przybyły cztery nowe twarze: Arbër Hoxha (za milion euro ze Slavena Belupo), Ronaël Pierre-Gabriel (bez odstępnego z FC Nantes), Marko Rog (wypożyczenie z Cagliari; najdroższy nabytek w historii Dinama w sezonie 2015/2016), Takuya Ogiwara (wypożyczenie z Urawa Red Diamonds, triumfatora Azjatyckiej Ligi Mistrzów). Każdy z nich wywarł minimalny wpływ na sukces.