45-latek wzbudził olbrzymią falę negatywnych emocji jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek na zapleczu duńskiej elity za sprawą... bardzo kontrowersyjnych metod pracy z zawodnikami, którzy są regularnie przez niego poniżani oraz karani za nienależyte wykonywania poleceń na treningach.
Władze klubu były już kilkukrotnie informowane przez poszczególnych graczy, że ich współpraca z Peterem Hyballą nie układa się najlepiej i do niczego dobrego nie doprowadzi.
Mimo to przedstawiciele Esbjergu postanowili stanąć po stronie niemieckiego trenera i nawet pomimo tego, że Duński Urząd Ochrony Środowiska Pracy postanowił dokładnie przyjrzeć się sytuacji panującej w zespole.
Klub pozostaje jednak głuchy na ten apel, o czym otwarcie powiedział właściciel zespołu.
- To takie nieprofesjonalne. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Zawodnicy nie mogą decydować o tym, kto będzie grał i kto będzie ich trenerem. Nasz szkoleniowiec nazywa się Peter Hyballa i mamy do niego pełne zaufanie. Ten list niczego nie zmienia - stwierdził Paul Conway na łamach „JydskeVestkysten”.
- W poniedziałek rozmawiałem z niektórymi graczami i ustaliliśmy, że powinniśmy spotkać się ponownie w piątek. W międzyczasie wychodzą z tym listem. Nigdy nie doświadczyłem takiego zachowania, to jest śmieszne. Jak chcą zerwać naszą współpracę, to zrobimy to. Niech przyjdą do mnie i porozmawiamy. Nie będziemy im robić problemów, jeżeli będą chcieli odejść bez dostania jakiejkolwiek rekompensaty finansowej - dodał przedstawiciel duńskiej drużyny, który zaznaczył, że nie obawia się masowych zwolnień w zespole.
- W Belgii rozpoczęliśmy sezon z ośmioma zawodnikami i skończyliśmy go z awansem z najniższym budżetem w lidze - przyznał Conway.