Premier League: Jankewitz z koszmarnym debiutem w pierwszym składzie Southampton. Brutalny faul i czerwona kartka w drugiej minucie

Środkowy pomocnik zwrócił na siebie uwagę skautów wielu europejskich drużyn za sprawą udanych występów w młodzieżowych zespołach Servette FC.

W zaistniałej sytuacji można było przypuszczać, że młody piłkarz mimo wszystko zdecyduje się na pozostanie w rodzimym kraju i zasilenie jednego z czołowych klubów.

Alexandre Jankewitz postanowił ostatecznie obrać inną drogę kontynuowania swojej przygody z futbolem i za blisko dwa miliony euro przeniósł się do Southampton w lipcu 2018 roku.

Od tego czasu młodzieżowy reprezentant Szwajcarii zyskiwał cenne doświadczenie w ekipach U-18 i U-23, co umożliwiło mu już w poprzednim sezonie znalezienie się trzykrotnie w kadrze meczowej drużyny prowadzonej przez Ralpha Hasenhüttla.

Wówczas nie dostąpił zaszczytu zadebiutowała w barwach „Świętych”. Ten stan rzeczy uległ jednak zmianie w trwających rozgrywkach za sprawą dwukrotnego wejścia na boisko z ławki rezerwowych przeciwko Shrewsbury w Pucharze Anglii (2:0) i Aston Villi w Premier League (0:1).

19-latek nie miał praktycznie możliwości do wykazania się w nich swoimi dużymi umiejętnościami, ale wielu obserwatorów spodziewało się, że z czasem będzie dostawał coraz więcej minut w Southampton.

Tymczasem we wtorkowy wieczór jego nazwisko znalazło się sensacyjnie w gronie jedenastu wybrańców Hasenhüttla na pojedynek z Manchesterem United.

Jankewitz był z pewnością niezwykle zmotywowany na możliwość zaliczenia debiutu w wyjściowym składzie „Świętych” przeciwko takiemu rywalowi, co szybko znalazło swoje odzwierciedlenie na boisku, ponieważ już w drugiej minucie zaatakował bezpardonowo Scotta McTominaya, co mogło skończyć się dla niego koszmarną kontuzją.

Sędzia nie zastanawiał się zbyt długo nad wymierzeniem słusznej kary Szwajcarowi po tym ostrym ataku w postaci czerwonej kartki, która w praktyce pozbawiła Southampton szans na osiągnięcie zadowalającego wyniku w starciu z „Czerwonymi Diabłami”, bo ci już do przerwy wykorzystali swoją przewagę na boisku i wpakowali rywalowi aż cztery bramki.