Pandemia koronawirusa i spowodowana przez nią przerwa w rozgrywkach sieją spustoszenie w klubowych kasach. Z tego powodu takie tuzy światowego futbolu jak Real Madryt czy FC Barceloną zdecydowały się na cięcia budżetowe. Pomimo tego wydaje się, że obecna sytuacja pociągnie za sobą o wiele poważniejsze konsekwencje, o których opowiedział Volken Struth.
– Jeśli chodzi o budżety, kluby będą działać ostrożniej, oszczędzając i gromadząc rezerwy finansowe. Z tego powodu można spodziewać się, że najbliższego lata będzie mniej transferów i co najważniejsze, w zupełnie innych kwotach. Uważam także, że niektóre ekipy będą sprzedawały swoich zawodników poniżej ich wartości rynkowej, przy czym sytuacja w innych ligach zagranicznych stanie się o wiele bardziej dramatyczna – oznajmił reprezentant interesów m.in. Toniego Kroosa, Marco Reusa czy Dayota Upamecano.
– Myślę, że po około roku lub dwóch od wybuchu kryzysu wszystko wróci do normy. Konkurencja między klubami jest wciąż obecna i w pewnej chwili będzie jak przedtem – uzupełnił.
Podczas najbliższego okna transferowego hitowo zapowiadają się wyczekiwane przenosiny Lautaro Martíneza (poważne zainteresowanie Barcelony), Kalidou Koulibaly’ego (zakusy ze strony Paris Saint-Germain) czy Jadona Sancho (Anglik to główny cel Manchesteru United). Z uwagi na kryzys trudno przewidzieć jednak, jak wielkie kwoty będą w stanie wydawać największe kluby.