Wychowanek Tottenhamu został przed dwoma latami bohaterem rekordowego transferu do Hull City. Przedstawiciele „Tygrysów” zapłacili wówczas za niego dziesięć milionów funtów.
Pomocnik zdecydował się na opuszczenie londyńskiego klubu w poszukiwaniu regularnej gry, która pozwoliłaby mu w niedalekiej przyszłości przenieść się do mocniejszego zespołu oraz ponownie otrzymać powołanie do reprezentacji Anglii.
- Na początku lata zgłosiło się do mnie kilka ekip, ale odrzuciłem wszystkie oferty, ponieważ byłem zdecydowany powalczyć o miejsce w składzie Tottenhamu. Przed startem sezonu w klubie wydarzyło się jednak kilka rzeczy, których nie mogłem zaakceptować. Kiedy nie zagrałem w pierwszych trzech meczach postanowiłem porozmawiać z moim agentem i ustaliliśmy, że muszę grać regularnie. Liczyłem na to, że pojadę do Hull na rok i potem przeniosę się gdzie indziej. Kto wie... może wróciłbym nawet do Tottenhamu. Tak wtedy myślałem - przyznał 27-latek.
Ryan Mason nie mógł narzekać na swoją indywidualną dyspozycję w szeregach „Tygrysów”. Niestety jego dobra gra nie przekładała się na dobre wyniki osiągane przez zespół, który na półmetku rywalizacji odniósł zaledwie jedno zwycięstwo w lidze.
Anglik nie zamierzał jednak w trakcie zimowego okienka transferowego uciec z KCOM Stadium i bardzo chciał pomóc drużynie utrzymać się w Premier League.
Niestety 22 stycznia 2017 roku w trakcie spotkania przeciwko Chelsea doszło do makabrycznego zderzenia pomocnika z Garym Cahillem, które doprowadziło do pęknięcia czaszki wychowanka Tottenhamu.
- To miał być normalny niedzielny popołudniowy mecz. Wyruszyliśmy na niego jak zawsze w sobotę i spędziliśmy noc w hotelu niedaleko stadionu. Rano poszliśmy na spacer wzdłuż Tamizy, żeby się trochę rozluźnić. Potem mieliśmy trochę czasu wolnego, więc postanowiłem upewnić się, że zostawiłem bilety dla mamy i taty w kasie. Pamiętam, że mieli siedzieć w pierwszym rzędzie. Pomyślałem wtedy, że fajnie byłoby zdobyć gola na Stamford Bridge - powiedział Mason.
- Spotkanie zaczęło się dla nas dobrze. Grałem przeciwko N'Golo Kanté i toczyliśmy wyrównany bój. Następnie po 13 minutach stało się... Chelsea miała rożny. Piłka leciała w moim kierunku i wyskoczyłem do niej i nagle poczułem potężne uderzenie rozbijające moją czaszkę. To był najgorszy z możliwych bólów - przyznał jednokrotny reprezentant Anglii.
- Ludzie zakładają, że nic z tego wydarzenia nie pamiętam. Ja jednak wszystko pamiętam. Widziałem jak lekarz do mnie biegnie i czułem ten ogromny ból. Jakby bomba wybuchła mi w głowie. Nasz lekarz, Mark Waller, podjął kilka ważnych decyzji, które miałby wpływ na moje życie i powrót do zdrowia. Od razu stwierdził, że mam pękniętą czaszkę i może dojść do uszkodzenia mózgu, ponieważ cała prawa strona mojej twarzy zapadła się i została sparaliżowana. Kierowca karetki chciał mnie zawieźć do najbliższego szpitala, ale Waller nalegał, abyśmy udali się do St. Mary's. Przejechaliśmy obok dwóch innych placówek i to najprawdopodobniej uratowało mi życie, bo w innych szpitalach przeszedłbym tylko badania i został wysłany właśnie do St. Mary's - powiedział 27-latek.
Ryan Mason zaledwie godzinę po tym katastrofalnym w skutkach zdarzeniu wylądował na stole operacyjnym i następnie przez kilka kolejnych tygodni leżał w szpitalnym łóżku.
- Prawdopodobnie spałem po 20-22 godziny dziennie. Lekarze budzili mnie tylko do testów i sprawdzania ciśnienia krwi. Odzyskiwanie sprawności po tego rodzaju urazie jest związane z bardzo ciężką pracą dla ciała. Wiedziałem, że mam różne rzeczy w głowie, ale dopiero po około sześciu miesiącach lekarze usiedli i wyjaśnili mi wszystko. W sumie mam 14 metalowych płytek w czaszce z 28 śrubami. Do tego miałem też 45 szwów, po których została sześciocalowa blizna - przyznał wychowanek Tottenhamu, który w pierwszych tygodniach po operacji nie mógł samodzielnie się poruszać czy jeść oraz odczuwał olbrzymi ból głowy.
- Pierwsze trzy miesiące po urazie były zdecydowanie najgorsze. Musiałem mierzyć się z ciągłymi wyzwaniami - „Czy mogę usiąść w łóżku?” albo „Czy mogę znów chodzić?”. To było wielkie wyzwanie emocjonalne nie tylko dla mnie, ale także dla mojej rodziny. Moja żona musiała siedzieć ze mną w domu bez świateł i telewizora przez około osiem lub dziewięć tygodni w niemal całkowitej ciszy przez większą część dnia. To było dla mnie trudne zwłaszcza, że byłem przyzwyczajony do aktywnego życia, ale myślę, że gorzej mieli moi bliscy, ponieważ musieli oglądać mnie w tym stanie - dodał 27-latek.
Anglik po wielu miesiącach walki zaczął odzyskiwać pewną sprawność i zaczął wierzyć w swój powrót do zawodowego uprawiania futbolu.
- Pod koniec maja myślałem o grze. Pojechałem do Hull spotkać się z kolegami. Wtedy fizjoterapeuta kazał mi kopnąć piłkę o ścianę tak jak on. Poczułem się wówczas jak dziecko, kiedy pierwszy raz dotknąłem futbolówki. Powrót na boisko był odległy, ale wydawał się możliwy. W czerwcu spędziłem dwa tygodnie w Portugalii i pracowałem z kilkoma fizjoterapeutami z Hull. Każdego dnia uprawiałem jogging i chociaż miałem trochę zawrotów głowy, to później zacząłem już biegać i wykonywać 70 lub 80% zadań. To dało mi wiarę - stwierdził Mason.
Na początku 2018 roku marzenia wychowanka Tottenhamu jednak prysły po tym, jak przeszedł szczegółowe badania, które wykluczyły jego powrót do gry na profesjonalnym poziomie.
- Poszedłem na skanowanie w lutym i wszystko się zmieniło. Wykazał on pewne zmiany w moim mózgu. Spotkałem się z kilkoma neurochirurgami i specjalistami, którzy stwierdzili, że przy mocniejszym zderzeniu z przeciwnikiem mogę doznać demencji lub padaczki. Powiedzieli mi też, że to cud, że zdołałem odzyskać taką sprawność po pęknięciu czaszki. Piłka nożna jest jednak nadal czymś, co mi się podoba i cieszę się, że mogę ją kopać. Nadal trudno mi myśleć o przyszłości. Zacząłem ćwiczyć z młodymi chłopakami w Tottenhamie i pracuję nad tym, aby zostać menedżerem, ale przede wszystkim dobrze się bawię. Fizycznie mogę zrobić większość rzeczy - nadal mogę biegać czy grać w tenisa. Jestem naprawdę szczęśliwym chłopcem. Mam nadzieję, że znajdę to, co będzie mnie pasjonować w futbolu i będę mógł temu poświecić się w 100% - zakończył Mason.