Po kontuzji odniesionej przez Thibauta Courtois jeszcze przed pierwszym meczem sezonu do bramki wskoczył Andrij Łunin. Jak się okazało, nie na długo.
Kiedy udało się zakontraktować Kepę Arrizabalagę, Carlo Ancelotti od razu postawił na Hiszpana.
Uraz ponownie utworzył Ukraińcowi drzwi do podstawowego składu, a zawodnik wykorzystał szansę, aby zdobyć zaufanie Włocha.
Gdy piłkarz wypożyczony z Chelsea odzyskał siły, nie gwarantował solidności między słupkami i prędko dostrzegł to nie tylko trener bramkarzy, ale i wspomniany „Carletto”.
Od tego czasu drogi do bramki Realu Madryt regularnie strzeże Łunin, a trzeba powiedzieć, że robi to znakomicie.
13 lutego przeciwko RB Lipsk na wyjeździe wykonał on dziewięć obron, czym wyrównał rekord bramkarski „Królewskich” w Lidze Mistrzów, który należał do Courtois.
Fakty są jednak takie, że Belg jest na dobrej drodze do powrotu i jak informowały media, jeszcze przed końcem miesiąca rozpocznie on treningi na pełnych obrotach, a po zakończeniu przerwy na zgrupowania reprezentacji będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
Oczywiście nie jest powiedziane, że po tak długiej przerwie 31-latek od razu wskoczy między słupki, lecz z pewnością będzie dążył do jak najszybszego wygryzienia konkurenta ze składu.
W tej sytuacji dziewięciokrotny reprezentant Ukrainy musi zastanowić się, czego tak naprawdę chce.
„Los Blancos” są gotowi podpisać z nim nowy kontrakt, ale to wiąże się z powrotem do roli rezerwowego. Jeśli zechce odejść, opcji na pewno nie zabraknie.
Tym sposobem trwa wyczekiwanie na decyzję Łunina, który w tym sezonie zgromadził 22 występy oraz zachował 10 czystych kont.
![Relacje transferowe na żywo [LINK]](img/ads/relacje.jpg)
