Dobra postawa na boiskach Major League Soccer zaprocentowała tym, że DeAndre Yedlin został dostrzeżony swego czasu przez skauting „Kogutów”. To natomiast zaowocowało transferem do Europy.
W Tottenhamie jednak nie radził sobie zbyt dobrze. Z tego względu został wypożyczony do Sunderlandu, by ostatecznie latem 2016 roku trafić definitywnie do Newcastle United.
W ostatnim wywiadzie piłkarz przyznał jednak, że przeprowadzka na Stary Kontynent nie była dla niego łatwa. Zmagał się bowiem z depresją.
- Na początku to wszystko było dla mnie zbyt nowe i trudne. Czasami odnosiłem wrażenie, że ta cała sytuacja mnie przerosła. Pamiętam, jak swego czasu siedziałem załamany w mieszkaniu i byłem już przekonany, by wracać.
Wtedy też Amerykanin zdał sobie sprawę, że kwestie finansowe mają dla niego drugorzędne znaczenie.
- Sytuacja, w której się znalazłem, dała mi wiele do myślenia. Wtedy zdałem sobie sprawę, że pieniądze to tak naprawdę nie wszystko. Więcej szczęścia dawało mi granie w MLS za mniejszą stawkę. W Londynie byłem natomiast cały czas przygnębiony. To była depresja.
26-letni Yedlin przyznał jednak, że z perspektywy czasu nie żałuje swojego ruchu.
- Życie wiele mnie nauczyło. Bardzo dużo myślałem i teraz wiem, że gdyby nie transfer, miałbym braki i nie nauczyłbym się wielu rzeczy. Mam nadzieję, że w Premier League pojawi się więcej piłkarzy z USA. To najlepsze miejsce do rozwoju.
Prawy obrońca rozegrał w tym sezonie 15 meczów. W tym czasie strzelił jednego gola.