Szekspir pisze szczęśliwe zakończenie

Szekspir pisze szczęśliwe zakończenie fot. Transfery.info
Dawid Kurowski
Dawid Kurowski
Źródło: Transfery.info

Długo włodarze Leicester City liczyli, że drużyna Claudio Ranierego podniesie się z kryzysu i spotkania przeciętne przeplatane ze słabymi zamieni na powrót do zwycięskiej formy z ubiegłego sezonu.

Zespół grał jednak wciąż poniżej możliwości i uznano, że najrozsądniej będzie dokonać roszady trenerskiej, by uratować klub przed spadkiem, dlatego Włocha na stanowisku trenera zastąpił Craig Shakespeare. I co jak co, ale dotychczasowemu asystentowi trzeba przyznać – od tej pory mistrzowie Anglii zaczęli grać jak z nut.

***

- Rozmawiałem z nim po meczu z Liverpoolem, był akurat na spacerze z psem. Desperacko próbował przywrócić sobie odrobinę normalności – ujawnił Tommy Coakley, wieloletni przyjaciel Shakespeare'a i jego menadżer z Walsall.

***

Shakespeare chciał być profesjonalnym piłkarzem i celu dopiął, ale talentu wystarczyło mu jedynie na grę w niższych ligach w Anglii. Nim został trenerem piłkarskim, wystąpił ponad 350 razy w barwach Walsall i odegrał mniejsze lub większe epizody w West Bromwich Albion, Sheffield Wednesday i Grimsby. W tym ostatnim klubie miał miejsce jeden z najjaśniejszych momentów w jego karierze piłkarskiej. Podczas dwumeczu Pucharu Anglii zaprezentował się tak dobrze, że w obu spotkaniach wyłączył kompletnie z gry wielkiego Ruuda Gullita, co do dzisiaj jest z rozrzewnieniem wspominane przez oddanych sympatyków Grimsby. 

Obecna dyspozycja Leicester pod teoretycznie tymczasowym menadżerem jest zaskakująca. W latach swojej kariery piłkarskiej „Shakey” był cichym facetem. Mimo tego, zawsze otrzymywał szacunek, na który zasługiwał. Nigdy nie uchodził za osobę charyzmatyczną, przebojową. Nie był człowiekiem, o którym, rozglądając się po szatni, można by pomyśleć: „On będzie menadżerem”. Jego osobowość pasowała raczej do bycia zwykłym trenerem.

Po zakończeniu kariery, nadszedł czas na kolejne wyzwania. Nie rzucił się na głęboką wodę, rozpoczął pracę w West Bromie od funkcji ambasadora piłki wśród lokalnej społeczności. Co ważne – pozwoliło mu to na powolne stawanie się zintegrowaną częścią ośrodków treningowych „The Baggies” i spokojny awans w klubowej hierarchii.

Na początku obecnego stulecia w Albionie naprawdę się nie przelewało i pracowało tam niewielu trenerów. Większość pracy w szkoleniu młodzieży wykonywał Shakespeare wraz z Danem Ashworthem, obecnie dyrektorem technicznym FA. To tam szkoleniowiec Leicester udowodnił swoją pracowitość. Dał się poznać jako osoba nigdy nie odmawiająca pomocy. Jak go wspominają, był przede wszystkim człowiekiem o genialnym poczuciu humoru, lojalności, szczerości i miał tę zdolność do szybkiego skracania dystansu – niezależnie od tego czy rozmawiał z prezesem klubu, czy z rodzicem jednego z trampkarzy.

***

- Nigel to najlepszy kapitan, z którym miałem okazję grać – Shakespeare o Nigelu Pearsonie.

***

Po raz pierwszy drogi Nigela Pearsona i „Shakey’ego” skrzyżowały się jeszcze w czasach ich kariery piłkarskiej, gdy obaj spotkali się w zespole Sheffield Wednesday. Po raz drugi trafili na siebie, kiedy to Nigel został zatrudniony w 2004 roku w roli asystenta Bryana Robsona. Już kilka lat później mieli spotykać się każdym kolejnym klubie, w którym pracowali. 

Gdy Robson odchodził z West Bromu, jego tymczasowym następcą został mianowany Nigel Pearson, od razu odnosząc zwycięstwa w trzech spośród czterech spotkań i w jednym z nich remisując. Niestety dla siebie, nie miał tyle szczęścia, co ostatnio Shakespeare i, mimo obiecujących wyników, został zastąpiony przez Tony’ego Mowbraya. Dzień po zatrudnieniu nowego szkoleniowca, WBA grało wyjazdowy mecz z Crystal Palace, w którym awaryjnie zespół poprowadził „Shakey” i wygrał.  Było to do obecnego sezonu jego jedynym doświadczeniem z prowadzeniem samodzielnie seniorskiego zespołu.

Wkrótce przypomniał sobie o nim Nigel Pearson, który po kilku latach w roli tymczasowego menadżera i asystenta, dostał ofertę z Leicester i chciał widzieć w swoim sztabie szkoleniowym na stanowisku asystenta właśnie Shakespeare'a. Zaczął się kolejny etap rozwoju. Podążał za szkoleniowcem jeszcze dwukrotnie, gdy został zatrudniony w Hull i ponownie, gdy znowu zaoferowano mu posadę w Leicester City.

Zwycięstwo w Championship? Ucieczka przed spadkiem z Premier League w 2015 roku? King Power Stadium na pewno docenia ten duet, który przyniósł Leicester wspomniane sukcesy. Największy szacunek i splendor jest jednak zarezerwowany dla kogoś innego. Nigel Pearson dorównywał Ranieremu pod względem budowania zespołu, trenerskiej jakości i obrotności na rynku transferowym, ale nie potrafił lub nie zdążył, z taką regularnością jak Claudio, zdobywać punktów i w efekcie mistrzostwa Anglii. To musi tkwić w nich zadrą, tym bardziej, że duże zasługi w zdobyciu tytułu przypisuje się poprzednikom byłego szkoleniowca Juventusu.

Gdy Włoch pojawił się w klubie, spodziewano się, że Shakespeare jako pozostałość po sztabie Pearsona, zostanie zwolniony z klubu. Nic bardziej mylnego, nowy menadżer wstawił się za nim, choć nigdy wcześniej się nie spotkali. Dotychczasowy asystent był potrzebny Ranieremu do zdobycia szatni i poznania zespołu. Duet był często widywany w sali konferencyjnej, gdy naradzał się w gorącej atmosferze marszu po tytuł mistrzowski.

Craig odgrywał w tym czasie kluczową rolę dla zespołu „Lisów” i co niektórzy uważali nawet, że gdyby nie wyszło mu w piłce nożnej, powinien zostać stand-uperem lub komikiem. Prawdą jest jednak, że gdy dochodziło w drużynie do konfliktów lub nieporozumień, on miał niezwykłą moc do poprawiania atmosfery. Nawiązywał do sytuacji i przywracał dobry humor, przełamując zły nastrój żartem sytuacyjnym. Nie chciał wcale zamiatać sprawy pod dywan lub oddalać, tylko pozwolić zawodnikom na rozluźnienie, kiedy to dochodziło do tych małych wojenek w szatni.  

Nie można jednak sprowadzać roli „Shakey’ego” do bycia naczelnym żartownisiem klubu, bowiem również bardzo głęboko analizuje on ćwiczenia, jakie zadaje drużynie na treningach. Swoim profesjonalizmem i lekkością w sposobie bycia potrafi z łatwością zjednać sobie szatnię i kierownictwo klubu.

Podczas krótkiej współpracy ze względu na zwolnieniem w atmosferze skandalu selekcjonera Sama Allardyce’a, Craig Shakespeare wypracował sobie bardzo szybko szacunek u reprezentantów Anglii. Został wprowadzony do „Synów Albionu”, gdy poszukiwano osobowości w rodzaju Gary’ego Neville’a, współpracującego przez kilka lat z kadrą. Mimo podobieństwa charakteru, okazał się lepszym menadżerem od byłego gracza „Czerwonych Diabłów”, który nie poradził sobie zupełnie w Valencii.

***

- Dziwnie bym się czuł, zastępując go bezpośrednio po jego zwolnieniu, ale po takim czasie to na pewno nie jest to niezręczne dla żadnej ze stron – Shakespeare o zastąpieniu Nigela Pearsona.

***

Po zwolnieniu Ranierego, Craig poprowadził zespół do zwycięstwa z Liverpoolem, a później do czterech kolejnych z Hull City, West Hamem, Stoke i Sunderlandem. Pięć zwycięstw z rzędu po kompromitujących dla mistrza Anglii wynikach za czasów włoskiego menadżera, lepszy debiut w Premier League zaliczył jedynie Pep Guardiola, który wygrał sześć razy, zanim stracił punkty po raz pierwszy. Szkoleniowiec Leicester nie dorówna Hiszpanowi, bowiem w swoim szóstym ligowym spotkaniu przegrał z Evertonem.

Udało mu się jednak odwrócić losy dwumeczu i w rewanżu pokonał Sevillę 2-0, zapewniając „Lisom” awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdzie zmierzą się 12 kwietnia z Atlético. W międzyczasie zaprzestano dalszych rozmów z bezrobotnymi szkoleniowcami, mającymi dołączyć do klubu w roli strażaka, wśród których byli Guus Hiddink, Roy Hodgson, Michael O’Neill i Gary Rowet. Początkowo powstała teoria, że skoro dwóch pierwszych jest branych pod uwagę na to stanowisko, to tajscy właściciele, będą chcieli pozyskać menadżera o podobnym międzynarodowym doświadczeniu do Ranierego. 

Jak się szybko okazało Craig Shakespeare to najlepszy wybór dla będącej w kryzysie szatni Leicester i właściciel Vichai Srivaddhanaprabha postanowił pozostawić go na stanowisku szkoleniowca przynajmniej do końca sezonu, zauważając że drużyna wierzy i szanuje jego metody.

Obecny menadżer klubu z King Power Stadium jest na tym stanowisku zatrudniony tymczasowo i wciąż zastanawia się czy jest lepszym asystentem, czy „Bossem”. Prawdopodobnie latem stanie przed szansą podpisania kilkuletniej umowy z wciąż panującym mistrzem Anglii i chyba coraz bardziej skłania się ku temu, że chciałby z takiej szansy skorzystać. Doradza mu to również Nigel Pearson, który w ich rozmowie na ten temat namawiał swojego wieloletniego asystenta, by ten śmiało skorzystał, gdy już dostanie propozycję. 

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Borussia Dortmund awansowała do finału Ligi Mistrzów. Zarobi na tym... Manchester United Borussia Dortmund awansowała do finału Ligi Mistrzów. Zarobi na tym... Manchester United Lament w Parku Książąt. Borussia Dortmund w finale Ligi Mistrzów! [WIDEO] Lament w Parku Książąt. Borussia Dortmund w finale Ligi Mistrzów! [WIDEO] Niewypał transferowy wróci do Legii Warszawa. Klub go nie chce Niewypał transferowy wróci do Legii Warszawa. Klub go nie chce Manchester United wybrał nowego trenera?! Negocjacje z „topowym kandydatem” Manchester United wybrał nowego trenera?! Negocjacje z „topowym kandydatem” Josué rozczarowany postawą Legii Warszawa. „Do samego końca na to liczył” Josué rozczarowany postawą Legii Warszawa. „Do samego końca na to liczył” Lukas Podolski zapowiedział koniec kariery. „Po tym skończę” Lukas Podolski zapowiedział koniec kariery. „Po tym skończę” Głośne rozstanie w Rakowie Częstochowa?! Marek Papszun może postawić na nim krzyżyk Głośne rozstanie w Rakowie Częstochowa?! Marek Papszun może postawić na nim krzyżyk Bonus 300 złotych za wygrany zakład na pierwszego gola w meczu PSG - Borussia Dortmund Bonus 300 złotych za wygrany zakład na pierwszego gola w meczu PSG - Borussia Dortmund

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy