Lech Poznań: Na kłopoty… Bjelica, czyli jak podkręcić obroty

Lech Poznań: Na kłopoty… Bjelica, czyli jak podkręcić obroty fot. Transfery.info
Aleksandra Sieczka
Aleksandra Sieczka
Źródło: transfery.info

W razie poszukiwania synonimu do słowa „ratunek”, zaleca się wykręcić numer do legendy Osijeku. Oferowany szeroki zakres usług: walka z depresją, odblokowywanie napastników, ogólna stabilizacja i wzbudzanie ducha walki.

Demony przeszłości

Patrząc z perspektywy czasu można odnieść wrażenie, że pierwsze 7 meczów w wykonaniu „Kolejorza” tak naprawdę nie miało miejsca w tym sezonie, a w końcówce poprzedniego. Kibice zepchnęli do potylicy najczarniejsze scenariusze, gdy lechici nie byli w stanie wpakować piłki do bramki, popełniali proste błędy w obronie, nie wspominając już o jakimkolwiek zaangażowaniu. Przeszłość drzemiąca lekkim snem w podświadomości, nawet ta zamknięta na cztery spusty i obwarowana najcięższą artylerią, ma jednak zdolność powracania w try miga, pod wpływem najsłabszego impulsu. Entuzjaści poznańskiego Lecha są bardzo wyczuleni. Nic dziwnego, skoro gdy za każdym razem wydaje się, że ich drużyna nie może być bardziej bezjajeczna… właśnie taką się staje.

Wystarczyło zaledwie 8 spotkań, żeby czara goryczy ostatecznie się przelała. Lech Urbana zgromadził zaledwie 8 „oczek”, ale nie chodziło tylko o zdobycze punktowe: nic sobą nie reprezentował.

Przed sezonem wydawało się, że będzie zupełnie inaczej. Pomimo, że ani pewnego zwycięstwa nad Legią w SPP (4:1), ani sparingów nie można było traktować miarodajnie, to dało się wysnuć pogląd, że „Kolejorz” szybko powróci na właściwe tory. Drużynę zasilili Majewski i Makuszewski, do Poznania wrócił Formella, w odwodzie pozostawał Lasse Nielsen – po prostu, było z kogo złożyć solidną ekipę. Rzeczywistość okazała się być zgoła inna. Trener Urban zabił w Lechu wszystko to, co najlepsze i sam wpakował się w sidła, których synonimem do tej pory pozostanie „Tetrałka”. Niezależnie od tego, kto stawał po przeciwnej stronie barykady i w jakiej był dyspozycji, szkoleniowiec pakował do środka pola dwie „szóstki” o takich samych zadaniach. Jeśli już dokonywał zmian to były spowodowane przymusową absencją ghańskiego piłkarza lub rozpaczliwym zrywem w 75. minucie. W efekcie na własne życzenie sabotował atak swojej drużyny, która straciła łączność w obrębie formacji. Tetteh i Trałka uchodzili za głównych hamulcowych. Inna sprawa, że wszelkie rotacje w obrębie składu wyglądały tak, jakby były pozbawione jakiejkolwiek logiki. Na boisku pojawiali się przypadkowi piłkarze, zwykle w stosunku 1:1 w momencie, gdy było za późno na odwrócenie wyniku. Dodatkowo brakowało ognia zapalnego: człowieka, który weźmie na swoje barki odpowiedzialność za rozegranie i podkręci obroty lokomotywy.

Para - buch, koła - w ruch!

Zarząd nie wytrzymał zbyt długo i zdecydował się na radykalne działania. Stanowisko trenera objął Nenad Bjelica, który na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie gościa z głową na karku i chłodnym podejściem do sprawy. Już w swoim debiucie (zwycięstwo 3:1 z Pogonią) zdecydował się na rozbicie żelaznej „Tetrałki”, akcentując swoją pozycję w drużynie. Nadszedł czas nowych porządków.

„Kolejorz” strzela średnio w niemalże każdej połowie meczu, a na własnym obiekcie (i ogólnie) traci najmniej goli w całej lidze. Zresztą, co tu dużo mówić, gdyby nie dwie pierwsze porażki Urbana (2x 0:2), to Lech u siebie miałby stracone zaledwie 3 bramki. Wszystko dzięki taktyce dostosowanej do rywala, elastycznej i wyważonej.

Chorwat myśli, analizuje i wyciąga wnioski. Nie boi się gwałtownego reagowania i często decyduje się na grę va banque. Wszystko dlatego, że bardzo szybko złapał dobry kontakt z drużyną i wszedł w jej poszczególne komórki. Nie wydaje się jednak, żeby przesadzał z rolą dobrego ojca: wręcz przeciwnie, częściej trzyma swoich podopiecznych silną ręką.

Twierdza Poznań

Wypracowane schematy dają o sobie znać w jak najbardziej pozytywnym tych słów znaczeniu. Jest bowiem powtarzalność, ale nie do tego stopnia, żeby przeciwnik szybko znalazł wytrych do bramki, nie brakuje mechanizmów, ale upłynniają one grę zamiast ograniczać i wreszcie, są zmiany, ale przeprowadzane w sposób logiczny. Za najlepszy dowód może posłużyć żelazna defensywa „Kolejorza”, która naprawdę jest godna podziwu.

Kędziora, Bednarek, Arajuuri i Kadar na dobre zagrzali miejsce w pierwszym składzie. Obecność tego drugiego może być sporym zaskoczeniem, bo raczej mało kto przewidywał, że pobyt w Łęcznej da mu tyle dobrego. Wydaje się, że zwłaszcza to przesuwanie w obrębie defensywny pomocnik-stoper, wniosło tak wiele do jego rozwoju. Młody obrońca wrócił bardziej pewny siebie i stabilny. Owszem, zdarzają mu się gorsze dni (jak ostatnie mecze w tym roku), ale ogólnie zasłużył na ogromny kredyt zaufania.

Statystyki defensywy Lecha mogą robić wrażenie, ale zdecydowanie ważniejsze jest to, że realnie przekładają się na to, co dzieje się na boisku. Obrona porusza się jak jeden organizm, który zna na wylot swoje wady i zalety. Błędy są minimalizowane do kompletnego minimum. Wszystko dzięki zbudowaniu stabilnej konstrukcji. Przykładowo, trener Urban w swoich 7 meczach tylko dwa razy pod rząd postawił na taką samą defensywę (Kędziora, Arajuuri, Wilusz, Gumny w 1. i 2. kolejce/ Kędziora, Bednarek, Arajuuri i Kadar w 6. i 7.). Zbyt często w obrębie formacji pojawiały się niesprawdzone elementy wrzucane na chybił-trafił (jak np. nagłe przestawienie Kadara, podmianki Nielsen-Wilusz-Bednarek). To wszystko destabilizowało układ ekipy. Dla porównania, w 13 starciach Bjelica 8-krotnie postawił na ten sam układ, a 5 razy (kolejki 10-13 i 20) w miejsce Arajuuriego wskoczył Nielsen. Ani jednego starcia (Ekstraklasa+PP+SPP) w tym sezonie nie opuścił Tomasz Kędziora, żelazne płuca Lecha. Miało to bezpośredni wpływ na wykreowanie najlepszej defensywy w całej Ekstraklasie.

„Kolejorz” przez ostatnie pół roku na własnym obiekcie prezentował się w strefie obronnej znakomicie. Warto podkreślić, że dwa stracone gole z Jagiellonią i dwa z Zagłębiem wydarzyły się jeszcze za czasów Urbana (kolejki 2. i 3.), jeden z Pogonią w zwycięskim debiucie Bjelicy, a z Cracovią i Wisłą w efekcie dały remis. Za największy moment dekoncentracji można uznać czas od 60. do 75. minuty, gdy lechici stracili 6 goli.

Murawa leży odłogiem

Mądrość Bjelicy i jego stopniowe wdrażanie pomysłu na poznaniaków widoczne są także w bardzo elastycznej ofensywie. Szkoleniowiec wyczuł umiejętności swoich podopiecznych i jest w stanie wycisnąć z nich niemalże maksimum możliwości.

Lechici wciąż mają spory problem z równym rozkładaniem energii na całe spotkania. Najczęściej do ofensywnego zrywu dochodzi po upływie godziny gry – wówczas „Kolejorz” zwiększa częstotliwość strzelania i układa sobie mecze (jeśli nie zrobił tego na samym początku).

Klucza do sukcesów Lecha należy poszukiwać w zgrabnym operowaniu środkiem pola, który stanowi serce formacji. To stamtąd wychodzą wszelkie impulsy, tam można odnaleźć centrum dowodzenia drużyną. To nie jest tak, że trener Bjelica całkowicie zrezygnował z gry na dwie szóstki - nie tylko nadał każdej z nich unikalne funkcje, żeby nie wchodziły sobie w drogę, ale także podkręcił moc ataku. Z tej prostej przyczyny dwukrotnie (w 11. i 13. kolejce) jako punkt zapalny pojawił się Jevtić, raz Gajos (9.) i raz szkoleniowiec zdecydował się na zestawienie Jevtić, Pawłowski, Makuszewski, Gajos (zmiany nastąpiły po upływie godziny gry, na placu boju zameldował się Robak). Częściej jednak wybór padał na warianty bardziej ofensywne.

5-krotnie atak lechitów był zestawiony jak powyżej, zmiany zachodziły w obrębie skrzydłowych (zamiast Makuszewskiego pojawiał się Pawłowski) lub samego ataku (Robak/Kownacki). Takie ustawienie umożliwiało płynną wymienność pozycji. Dla poznaniaków ustawienie istniało tylko na papierze, wykształciły się stosowne automatyzmu umożliwiające np. zejście Jevticia niżej i wypuszczenie Gajosa, czy ścięcie do boku chociażby Majewskiego.

Chociaż moc „Kolejorza” wynika z przygotowania taktycznego i motorycznego, to wciąż można się przyczepić do skuteczności. Marcin Robak jest typowo statycznym napastnikiem, który oczekuje na dobre podanie i wykorzystuje swoje atuty wynikające z gabarytów. Jednak nie do końca przekłada się to na strzelane przez niego bramki – połowa jego dorobku w Ekstraklasie to rzuty karne (5/10). Dawid Kownacki pochwycił pewną regularność i coraz lepiej czuję się w sytuacjach jeden na jeden, ale wciąż dotykają go spore wahania formy (4 gole od 14. do 19. kolejki). Prymu nie wiodą także pomocnicy: tu w stawce przewodzi Jevtić z dorobkiem 4 bramek (na plus po raz kolejny regularność, od 15. do 17. kolejki + 1/4 finału Pucharu Polski).

Być może lek na problemy poznaniaków leży bliżej niż się wydaje. Pomimo, że wielu lechitów dysponuje całkiem mocnym i technicznym uderzeniem, to w tym sezonie żaden gol nie padł sprzed pola karnego.

Plan kilkuletni

To wszystko nie zmienia faktu, że przerwa zimowa będzie bardzo trudnym czasem dla Bjelicy i jego podopiecznych. Szkoleniowiec musi skoncentrować się nie tylko na wdrożeniu automatyzmów do pamięci długotrwałej lechitów, ale i wypracowaniu jeszcze większego zgrania. Lech prezentował bardzo nierówną formę w trackie meczów. Potrafił bardzo szybko zdominować przeciwnika i uciszyć go kilkoma zagraniami na jeden kontakt, doprowadzić do chaosu w obrębie jego defensywy potężną rotacją na poziomie zaledwie 3-4 zawodników, a następnie całkowicie oddać inicjatywę i schować się za podwójną gardą. Z drugiej strony, w większości przypadków wiedział kiedy powinien sobie na to pozwolić, jak np. w meczu z Zagłębiem wygranym 3:0, gdy wynik ustalono już w pierwszej połowie, a gdzieś tam z tyłu głowy czaiło się widmo 1/4 finału Pucharu Polski. „W większości”, bo jednak nie był w stanie uniknąć meczów, gdy brakowało mocy na przeciągnięcie inicjatywy na swoją korzyść (np. 1:1 z Cracovią).

Równie istotne (jeśli nawet nie bardziej) będzie przetestowanie nowych piłkarzy i wprowadzenie ich do składu. „Kolejorz” potrzebuje solidnych wzmocnień w linii obrony, bowiem z klubem już pożegnał się Arajuuri i bardzo prawdopodobne, że podobny los czeka Kadara. Co prawda w odwodzie pozostają Lasse Nielsen i Gumny, ale trener Bjelica dość ostrożnie podchodzi do oswajania tego drugiego z seniorską piłką. Raczej mało możliwe, żeby w zespole nie pojawił się jakiś ofensywny pomocnik, który również będzie potrzebował aklimatyzacji.

Pomimo, że za nami już 20 kolejek, to Lech tak na dobrą sprawę dopiero teraz rozpocznie właściwą pogoń za czołówką tabeli. O depresji z początku sezonu pamięta już niewielu, „Kolejorz” stał się solidną drużyną, która nie boi się odważnej i ofensywnej gry, a Nenad Bjelica ani myśli o naciskaniu na hamulec. Obroty dopiero zostaną podkręcone.

Więcej na temat: Ekstraklasa Lech Poznań Polska

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] Pogoń Szczecin z klarownym stanowiskiem. Piłkarz może szukać sobie nowego klubu Pogoń Szczecin z klarownym stanowiskiem. Piłkarz może szukać sobie nowego klubu Legia Warszawa ma go wykupić Legia Warszawa ma go wykupić „Sali wszedł i mówi, że tak słyszał u mechanika”. To pytanie rozbroiło Mariusza Rumaka „Sali wszedł i mówi, że tak słyszał u mechanika”. To pytanie rozbroiło Mariusza Rumaka Zagłębie Lubin pytało o piłkarza Pogoni Szczecin. Działacz potwierdził Zagłębie Lubin pytało o piłkarza Pogoni Szczecin. Działacz potwierdził Transfery - Relacja na żywo [26/04/2024] Transfery - Relacja na żywo [26/04/2024] Radamel Falcao na wylocie z klubu LaLigi. Daleka przeprowadzka stanie się faktem?! Radamel Falcao na wylocie z klubu LaLigi. Daleka przeprowadzka stanie się faktem?! Jan Urban zapytany o to, kto zostanie mistrzem Polski. „Jeśli nie wykorzystają szansy, będą tego żałować przez dziesięciolecia” Jan Urban zapytany o to, kto zostanie mistrzem Polski. „Jeśli nie wykorzystają szansy, będą tego żałować przez dziesięciolecia” 17-latek z szansą od Gonçalo Feio. Idzie nowa Legia Warszawa?! 17-latek z szansą od Gonçalo Feio. Idzie nowa Legia Warszawa?!

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy