Hiszpan cieszył się dużym zaufaniem ze strony Diego Simeone w zespole Atlético Madryt, problem w tym, iż szkoleniowiec często widział go bliżej lewej strony. Piłkarz radził sobie tam bardzo dobrze, lecz jego priorytetem były występy w środku pola. Taką szansę miał otrzymać właśnie w Chelsea od Thomasa Tuchela, kłopot w tym, że... nie wiedział o tym sam szkoleniowiec.
Kulisy transakcji przedstawia Cadena SER, która informuje, że o ile sam piłkarz chciał przeprowadzki, kierunek niejako został mu lekko narzucony. Wszystko za sprawą jego przedstawicieli oraz działaczy Chelsea. Agenci zgłosili się do „The Blues” z propozycją sprowadzenia ich klienta, a „The Blues” przystali na nią w ramach „przysługi”.
Przez całe lato nie udało się znaleźć innego rozwiązanie, które satysfakcjonowałoby zarówno Atlético Madryt, jak i samego Saúl, dlatego też przeprowadzka na Stamford Bridge była swego rodzaju kołem ratunkowym. Działacze nie porozumieli się jednak w porę z samym Thomasem Tuchelem, który nie był orędownikiem transferu.
Mimo wszystko szkoleniowiec chciał wypróbować 26-latka w akcji i dał mu szansę w pięciu meczach, trudno jednak mówić tu o jakimkolwiek powodzeniu. Hiszpan nie zdołał przekonać do siebie trenera i niewykluczone, że już w styczniu zostanie odesłany na Wanda Metropolitano. Dopiero się okaże, czy Diego Simeone ponownie mu zaufa, czy zawodnik będzie musiał ponownie szukać nowego pracodawcy.