Andaluzyjczycy po wygraniu Ligi Europy postanowili dodać do drużyny nieco doświadczenia. Wierzono, że gracz pokroju Mariano Díaza będzie w stanie wnieść coś ekstra.
Dominikańczyk systematycznie odrzucał egzotyczne oferty, w tym z Arabii Saudyjskiej, a kiedy pojawiła się opcja wzmocnienia Sevilli, to się nie wahał.
Jak na razie przygoda środkowego napastnika z „Los Sevillistas” to jedna, wielka klapa. Zawodnik ma problemy nie tylko ze zdobywaniem bramek, ale i ze zdrowiem.
Aktualnie dochodzi on do siebie po kontuzji i wydaje się, że historia z Isco może się powtórzyć.
Ofensywny pomocnik również zbierał krytyczne opinie po opuszczeniu Realu Madryt, aż rozwiązano z nim kontrakt.
Fakty są takie, że 30-latek w siedmiu występach nie strzelił ani jednego gola i wciąż ciągnie się za nim niechlubna statystyka.
Po raz ostatni atakujący trafił do siatki w połowie maja 2022 roku, jeszcze jako gracz „Królewskich”.
Można podsumować to stwierdzeniem, że u Mariano jest po staremu. Stara się, biega, ale nie zamienia tego na liczby, a tych wymaga się od snajpera.
Na dobrą sprawę dyspozycją strzelecką straszył on rywali ostatnio, gdy był związany z Olympique Lyon. Ten opuścił w... 2018 roku.