W lutym premierę miał film „Kuba”, który opowiada o życiu byłego kapitana reprezentacji Polski.
Jedyną osobą, która nie zgodziła się wziąć udziału w jego realizacji, był Zbigniew Boniek, co doprowadziło do medialnej dyskusji pomiędzy dwoma wybitnymi emerytowanymi piłkarzami.
Na antenie radia RMF FM, Jakub Błaszczykowski zdecydował się odpowiedzieć na zarzuty byłego prezesa PZPN.
- Ja byłem bohaterem filmu, a nie producentem. Producent dzwonił do każdego z wszystkich trenerów, do każdego z ludzi, którzy występowali w moim filmie. Nie wiedziałem, że do pana Bońka trzeba zadzwonić indywidualnie. Przepraszam - 38-latek z ironią skwitował słowa wiceprezydenta UEFA dotyczącego tego, że emerytowany skrzydłowy sam powinien do niego zadzwonić z propozycją wystąpienia w filmie.
96-krotny reprezentant Polski trafnie zwrócił uwagę na niekonsekwencję wiceprezydenta UEFA.
- Jeżeli mówimy o savoir-vivre i w tym samym wywiadzie mówimy, jakie SMS-y dostaliśmy, to nie wiem, czy to jest savoir-vivre. Jeżeli cytujemy SMS-a, ale cytujemy tylko pierwszego, już nie cytujemy drugiego, który jest nie do końca wygodny - powiedział Błaszczykowski, odnosząc się do słów Bońka, które zarzucały mu nieznajomość dobrych manier, bo wiadomość 68-latka została pozostawiona bez odpowiedzi.
Były skrzydłowy wydaje się jednak chcieć zakopać topór wojenny.
— Jeżeli pan prezes będzie na meczu reprezentacji Polski, to z miłą chęcią napiję się kawy i tak dalej. Ja nie szukam tutaj żadnego konfliktu — zakończył Błaszczykowski, co można interpretować jako wyciągnięcie ręki do pojednania.