Marcus Rashford: Ludzie pomyślą, że jestem dziwny, gdy zacznę mówić o tym, co oznacza dla mnie Manchester United

„The Players' Tribune” to platforma, która publikuje pierwszoosobowe historie profesjonalnych sportowców. Ich najnowszym gościem został 26-letni Marcus Rashford, reprezentant Anglii i piłkarz Manchesteru United, z którym związany jest od najmłodszych lat. Opowiedział on o swoim życiu, mocno podkreślając przywiązanie do klubu z Old Trafford.

- Słuchaj, nie jestem idealną osobą. Kiedy popełnię błąd, będę pierwszym, który podniesie rękę i powie, że muszę się poprawić. Ale jeśli kiedykolwiek zakwestionujesz moje zaangażowanie w Manchester United, to właśnie wtedy muszę zabrać głos. To tak, jakby ktoś kwestionował całą moją tożsamość i wszystko, co reprezentuję jako człowiek. Wychowałem się tutaj. Grałem dla tego klubu, odkąd byłem chłopcem. Moja rodzina odrzuciła zmieniające życie pieniądze, gdy byłem dzieckiem, abym mógł nosić tę herb - wyznaje piłkarz.

- Chcą rozmawiać o samochodach? Wyobraź sobie, że masz pięć, sześć, siedem lat i jeździsz czterema różnymi autobusami przez miasto, aby dostać się na trening w The Cliff. To nie jest przesada. Zapytaj moją mamę. Ktoś musiał zwolnić się z pracy, żeby ze mną pojechać, bo w naszej rodzinie nikt nie miał samochodu. Nikt nie miał nawet prawa jazdy - wspomina Rashford.

- Trenowałem godzinami, z mamą, która czekała na mnie, nie wiedząc nic o futbolu, po prostu robiąc to z miłości. Potem to samo z powrotem do domu. Tylko po to, by spełnić swoje marzenie o grze dla United. I to nie żebym narzekał. Wcale nie. Kochałem każdą sekundę tego - mówi.

Anglik zdradza także, że jedną z najlepszych rad, jakie kiedykolwiek dostał w futbolu, były wypowiedziane przez trenerów na pierwszym treningu w United słowa: „wyraź siebie”.

- Ludzie pomyślą, że jestem dziwny, gdy zacznę mówić o tym, co oznacza dla mnie Manchester United. Bo jeśli nie jesteś mną, to jestem pewien, że brzmi to niemal sztucznie. Ale musicie zrozumieć, że kiedy byłem młody, gra dla United była wszystkim. To było dla nas poza zasięgiem. Ciężko było się tam dostać, a jeszcze trudniej tam pozostać - przyznaje 26-latek.

Dodał on również, że jako dziesięciolatek przykuwał dużą uwagę agentów i innych klubów. Nigdy jednak nie wyobrażał sobie odejścia z rodzimego zespołu. Jak sam podkreśla - pieniądze są wspaniałe, ale marzenia bezcenne.

- W głębi duszy, gdy rozglądam się przed każdym meczem, wciąż jestem kibicem. Nie mogę pozbyć się tego z mojej krwi. Nigdy nie zapomnę, gdy po raz pierwszy grałem na Anfield i poczułem tę atmosferę meczu United - Liverpool z boiska. Usłyszałem gwizdek i ryk tłumu, miałem tyle adrenaliny, że prawie zostałem odesłany na początku meczu. Uwielbiam Jamesa Milnera, ale pobiegłem prosto na niego i wykonałem nierozważny atak, ponieważ miałem w sobie tyle emocji - nie jako zawodnik United, ale jako kibic, który akurat był na boisku przeciwko Liverpoolowi - wyznał piłkarz, dodając następnie, że stara się z tym walczyć.

- Mogę przyjąć każdą krytykę. Mogę przyjąć każdy nagłówek. Z podcastów, mediów społecznościowych i gazet. Mogę to przyjąć. Ale jeśli zaczynasz kwestionować moje zaangażowanie w ten klub, moją miłość do piłki nożnej i zaangażowanie w to mojej rodziny, to po prostu proszę cię o trochę więcej człowieczeństwa - mówi.

- Obiecuję, że świat nie widział jeszcze tego, co najlepsze w drużynie United i w tych piłkarzach. Chcemy wrócić do gry w Lidze Mistrzów, a na koniec sezonu czeka nas wielki międzynarodowy turniej. Wrócimy tam, gdzie nasze miejsce. Musimy tylko dalej pracować, a to zaczyna się ode mnie - zapewnia.

- Jeśli mnie wspierasz, to dobrze. Jeśli we mnie wątpisz, to jeszcze lepiej - kończy Rashford, który na swoim koncie ma już niemal 400 występów (391) w barwach „Czerwonych Diabłów”.

Tekst na „The Players' Tribune”: https://www.theplayerstribune.com/posts/marcus-rashford-premier-league-manchester-united-football-england