Phibel - to nazwisko od dłuższego czasu, spędza sen z powiek, trenera Widzewa Łódź, Radosława Mroczkowskiego. Francuz miał być podstawą linii defensywnej klubu z Al. Piłsudskiego, ale już od początku okresu przygotowawczego, nie było wiadomo co się z nim dzieje. Phibel opóźnił swój powrót, później ogłosił, że w Widzewie grać nie chcę i po 1. kolejce T-Mobile Ekstraklasy wyjechał z Polski. Ostatecznie wrócił, ale z ofertą zgłosił się ukraiński Metalist Charków.
Widzew Łódź zgodził się na transfer i Francuz wyjechał na testy. Brał udział w treningach, ale po kilku dniach wrócił i można spodziewać się, że działacze z Charkowa, zdecydowali się nie kupować środkowego obrońcy. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Metalist został wykluczony z europejskich rozgrywek za korupcję.
Mimo wszystko, nie wiadome jednak jest to, czy 27-latek w Polsce zostanie. Okno transferowe wciąż jest otwarte, a trener Mroczkowski, powoli traci cierpliwość do niesfornego Francuza.