Minęło już 15 lat, odkąd odszedł Antonio Puerta

W 2007 roku wydawało się, że przed Puertą piękna kariera i jeszcze piękniejsze życie. Niedawno, bo w 2006 roku, zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii, poza tym stanowił ważne ogniwo dwukrotnie triumfującej w Pucharze UEFA (2005/2006 i 2006/2007) Sevilli. Z kolei prywatnie nie mógł doczekać się narodzin pierwszego potomka, jego dziewczyna znajdowała się wówczas w zaawansowanej ciąży - Aitor Puerta urodził się w październiku, dwa miesiące po śmierci ojca.

Idylla została przerwana dokładnie 25 sierpnia. Antonio Puerta upadł na murawę stadionu Sánchez Pizjuán podczas ligowego meczu przeciwko Getafe. Wydawało się, że to tylko zasłabnięcie - lewy defensor został zmieniony i o własnych siłach poszedł do szatni. Tam jednak ponownie stracił przytomność - niestety, po raz ostatni. Resuscytacja, do której doszło dopiero w szpitalu, nie wystarczyła. Zgon nastąpił trzy dni po meczu, 28 sierpnia o 14:30. Okazało się, że przyczyną ataku serca była niewykryta wcześniej, rzadko występująca genetyczna choroba - arytmogenna kardiomiopatia prawej komory.

Dziś Aitor Antonio Puerta ma prawie 15 lat. Niedawno uczestniczył w uroczystych obchodach rocznicy śmierci ojca, już tradycyjnie przy okazji meczu towarzyskiego w ramach Trofeo Antonio Puerta. Razem z kapitanem Sevilli Jesúsem Navasem, który zresztą nosi numer po Antonio, czyli 16, oraz kapitanem tegorocznego przeciwnika, José Mari z Cádiz, złożył wieniec nieopodal miejsca na murawie, gdzie jego ojciec zasłabł feralnego 25 sierpnia.

Kibice, jak i całe środowisko, Sevilli pamiętają jednak o swoim wychowanku na co dzień. W każdym domowym meczu w okolicach 16. minuty można usłyszeć skandowane nazwisko Antonio Puerty.

I nie zapomną.