Po dwukrotnym zdobyciu Pucharu oraz Superpucharu Polski w poprzednim sezonie Raków Częstochowa sięgnął po upragnione mistrzostwo kraju, co zaowocowało grą w eliminacjach Ligi Mistrzów. W nich drużyna prowadzona przez Dawida Szwargę doszła do ostatniej rundy, w której uznała wyższość Kopenhagi. Mistrzowi Polski pozostała rywalizacja w fazie grupowej Ligi Europy.
Z uwagi na to, że stadion Rakowa nie spełniał wymogów, domowe starcie z duńską ekipą rozgrywał on na obiekcie w Sosnowcu. Podobnie będzie w LE. Już w czwartek zmierzy się tam ze Sturmem Graz.
Bartosz Kuc wypowiedział się na temat stadionowego zaplecza częstochowian.
- Stadion w Sosnowcu nie jest też jakimś wielkim obiektem. Gdybyśmy jednak mieli choćby i taki u siebie, znacząco wpłynęłoby to na nasz budżet. Z perspektywy Rakowa mogę powiedzieć, że z obecnym stadionem dobrnęliśmy do ściany. Cierpią na tym przychody z dnia meczowego. Zapełniamy trybuny, ale nie przekłada się to na wielomilionowe zyski w skali sezonu - cytuje słowa dyrektora finansowego Rakowa Interia.pl.
W poprzednim sezonie mistrz Polski zanotował przychód z tytułu dnia meczowego na poziomie około pięciu milionów złotych, podczas gdy w przypadku Lecha Poznań i Legii Warszawa jest to ponad 40 i 30 milionów.
Kuc podkreśla, że jedno spotkanie w Sosnowcu równa się kilku rozegranym w Częstochowie nawet po odliczeniu wszystkich kosztów.